Mariusz Kamiński z PiS, który pełnił w czwartek w Sejmie funkcje sekretarza marszałka Bronisława Komorowskiego o mały włos nie doprowadził do tego, że Komorowski zagłosowałby za... odrzuceniem informacji ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na temat prowadzonej przez rząd polityki zagranicznej.
Zażartowałem do marszałka Komorowskiego w trakcie głosowania nad odrzuceniem informacji ministra spraw zagranicznych, że jesteśmy za i marszałek tak nacisnął. W ostatniej chwili powiedziałem "żartuję" i zmienił głos - napisał Kamiński na Twitterze. "Marszałek nie powinien był mnie słuchać" - dodał. Komorowski, gdy zorientował się, że jednak nie chce odrzucać informacji członka własnego rządu zdążył zmienić głos. Po wszystkim przypomniał posłowi PiS, że Prima Aprilis był kilka dni wcześniej.
Ciekawe w tej historii jest jednak coś innego. Dlaczego to sekretarz, na dodatek z partii opozycyjnej, mówi marszałkowi jak ten ma głosować? I dlaczego marszałek go słucha?
arb, "Gazeta Wyborcza"
Ciekawe w tej historii jest jednak coś innego. Dlaczego to sekretarz, na dodatek z partii opozycyjnej, mówi marszałkowi jak ten ma głosować? I dlaczego marszałek go słucha?
arb, "Gazeta Wyborcza"