Jadłeś pączka? Nie jedź

Jadłeś pączka? Nie jedź

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Ładnych parę lat temu pewien poseł (wówczas) złapany przez policję na jeździe pod wpływem tłumaczył, że charakterystyczna woń jaką czują od niego policjanci to... spryskiwacz do szyb. Okazuje się jednak, że nie tylko spryskiwacze do szyb czają się na kierowców - Krzysztof Cichecki z Koziegłów stracił prawo jazdy bo wsiadł za kółko po zjedzeniu - jak sam twierdzi - pączka z ajerkoniakiem.
O feralnym dniu pan Krzysztof, na co dzień monter instalacji wodno-kanalizacyjnej, opowiada w ten sposób. - Pech chciał, że w sklepie, w którym zawsze kupuję drożdżówki były tylko pączki. Kupiłem dwa - przyznaje. Mężczyzna zaczął konsumować kupionego pączka, gdy nagle zatrzymał go policjant. - Byłem spokojny, bo ostatni raz piłem w styczniu ze szwagrem. Zdrowie mi nie pozwala - tłumaczy.


Policjanci kazali mu jednak dmuchnąć w alkomat, który wskazał... 0,5 promila alkoholu we krwi. Mężczyzna zaczął tłumaczyć się ze swojego łakomstwa i braku drożdżówek w sklepie, więc po kilku minutach pozwolili mu dmuchnąć w alkomat raz jeszcze. Tym razem wskazał on... 0,04 promila. Za trzecim razem w ogóle nie wskazał obecności alkoholu w organizmie.

Historia nie ma jednak happy endu - pan Krzysztof i tak stracił na trzy tygodnie prawo jazdy, bo zgodnie z przepisami skoro pierwsze badanie wskazało obecność alkoholu we krwi niezbędne było badanie krwi. A na jego wyniki trzeba było poczekać. Ostatecznie okazało się, że pan Krzysztof rzeczywiście alkoholu nie pił.

Ale 0,5 promila po pączku? Gdzie oni takie delicje sprzedają?

"Fakt", arb