Bronisław Komorowski przyznaje - seks nie był dla niego tabu. Dziewczyny podrywał na opiekuńczość, intelektualizm, zainteresowanie światem...
Ojciec pięciorga dzieci o seksie wiedział wiele już w dzieciństwie. - Miałem to szczęście, że mogłem się wszystkiego dowiedzieć od rodziców. Mogłem zawsze przyjść i zapytać wprost. I pytałem - tłumaczy zorientowany w sprawach alkowy marszałek.
Komorowski nie musiał sięgać po popularną w czasach jego młodości "Sztukę kochania" Wisłockiej. W domu marszałka temat seksualności w małżeństwie był zawsze obecny dzięki matce - socjologowi rodziny. - Te tematy były obecne w rozmowach rodziców - tłumaczy.
Ba, zdaniem marszałka panowała swego rodzaju wolna miłość jak na tamte czasy. - Rodzice, a nawet dziadkowie nie obawiali się do siebie przytulić, okazać uczucie. Zapewne brało się to z wiejskich tradycji rodziny - wyjaśnia. Wiadomo - siano, zagajniki, zgrzebne stroje...
PP / Super Express