Cisza wyborcza w ubiegły weekend łamana była kilkakrotnie. Internauci nie przejmowali się zakazem agitowania do głosowania na swojego kandydata. Częściej niż do oddania głosu na Kaczyńskiego czy Komorowskiego, zachęcali jednak do poparcia KOmora, KAmeruna, Sobieskiego czy Absoluta.
- O 10 KOmory miały 2 pkt przewagi, ale o 12 KAmerun miał już 54:46 – wbrew pozorom nie jest to opis wyniku jednego z mundialowych meczów. W ten sposób internauci pisali o wynikach niedzielnych wyborów prezydenckich. - Na pewno jednak KAmerun jest zawsze silniejszy w I połowie, w II inicjatywę przejmują KOmory – czytamy w następnym komentarzu. Ta prognoza się sprawdziła – KOmor, czyli Bronisław Komorowski był silniejszy w II połowie od KAmeruna, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Przez innego internautę Komorowski został nazwany Absolut, prezes PiS według tej nomenklatury to Sobieski. W wyborach startował też Tomasz Gollob (Komorowski) i Jarosław Hampel (Kaczyński).
Nie wszyscy internauci zachowywali jednak pozory, używając szyfrów. Niektórzy wprost agitowali do głosowania na jednego z kandydatów. Na Facebooku powstała grupa „Zrobimy wszystko, by PiS nie wrócił do władzy". Na Twitterze, z kolei, pojawiły się takie wpisy, jak „Jutro nie zmarnujcie swojego głosu. Kaczory nie mogą wrócić do władzy" czy „Cisza wyborcza to głupota. Głosujcie na Komorowskiego".
Niektórzy internauci do ciszy wyborczej podchodzili ironicznie: - Niniejszym informuję, że podczas ciszy wyborczej zakazuje się używania następujących słów: Polska, prawda, prawo, sprawiedliwość, solidarność, afera, hazard, stocznia, lody (kręcone), Smoleńsk, samolot, katastrofa – napisał jeden z użytkowników.
Specjaliści twierdzą, że należałoby się zastanowić nad tym, czy cisza wyborcza w obliczu takich zachowań ma wciąż sens. - To wszystko pokazuje, że cisza wyborcza nie ma żadnego sensu. Miała, ale zanim pojawiły się nowe technologie. Teraz, gdy wszystko można wrzucić do sieci, jest fikcją – powiedział dr Maciej Drzonek. Jan Puhl, dziennikarz niemieckiego tygodnika „Der Spiegel" dodał: - Komentarze w sieci niczego nie zmienią, bo ludzie, którzy idą głosować, są już przekonani, którego z kandydatów poprzeć. Trudno więc mówić, że internauci łamią prawo, a ściganie ich za to byłoby absurdem- powiedział. Puhl zaznaczył, że Polska jest jednym z bardzo niewielu państw, w których przed wyborami obowiązuje cisza wyborcza.
„Rzeczpospolita"
kr
Nie wszyscy internauci zachowywali jednak pozory, używając szyfrów. Niektórzy wprost agitowali do głosowania na jednego z kandydatów. Na Facebooku powstała grupa „Zrobimy wszystko, by PiS nie wrócił do władzy". Na Twitterze, z kolei, pojawiły się takie wpisy, jak „Jutro nie zmarnujcie swojego głosu. Kaczory nie mogą wrócić do władzy" czy „Cisza wyborcza to głupota. Głosujcie na Komorowskiego".
Niektórzy internauci do ciszy wyborczej podchodzili ironicznie: - Niniejszym informuję, że podczas ciszy wyborczej zakazuje się używania następujących słów: Polska, prawda, prawo, sprawiedliwość, solidarność, afera, hazard, stocznia, lody (kręcone), Smoleńsk, samolot, katastrofa – napisał jeden z użytkowników.
Specjaliści twierdzą, że należałoby się zastanowić nad tym, czy cisza wyborcza w obliczu takich zachowań ma wciąż sens. - To wszystko pokazuje, że cisza wyborcza nie ma żadnego sensu. Miała, ale zanim pojawiły się nowe technologie. Teraz, gdy wszystko można wrzucić do sieci, jest fikcją – powiedział dr Maciej Drzonek. Jan Puhl, dziennikarz niemieckiego tygodnika „Der Spiegel" dodał: - Komentarze w sieci niczego nie zmienią, bo ludzie, którzy idą głosować, są już przekonani, którego z kandydatów poprzeć. Trudno więc mówić, że internauci łamią prawo, a ściganie ich za to byłoby absurdem- powiedział. Puhl zaznaczył, że Polska jest jednym z bardzo niewielu państw, w których przed wyborami obowiązuje cisza wyborcza.
„Rzeczpospolita"
kr