Co łączy panią Irenkę z supermarketu i... premiera Tuska

Co łączy panią Irenkę z supermarketu i... premiera Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Podczas gorącej debaty na temat podwyżki podatku VAT poseł SLD Marek Wikiński wypomniał premierowi Donaldowi Tuskowi to, że na zmianach podatkowych zyskuje on więcej niż... pani Irenka z supermarketu. Wikiński, zapewne przez skromność, nic nie mówił o tym jak kształtują się zarobki posła w porównaniu do pensji pani Irenki.
Nie wiadomo kim jest owa tajemnicza pani Irenka, ale wiadomo, że - jak wyjaśnił Wenderlich - zarabia ona 2 tysiące złotych brutto. To nieco mniej niż premier Donald Tusk, którego zarobki kształtują się na poziomie ok. 18 tysięcy złotych miesięcznie. - Po decyzji PO i PiS (posłowi chodziło o obniżkę stawek podatku PIT w 2006 r. w czasie rządów PiS, którą poparł wówczas też klub PO) zostało jej w portmonetce 355 złotych. Pan Donald, Prezes Rady Ministrów RP zarabia rocznie 202 tys. 72 złote. Po decyzji obniżającej podatki w portfelu zostało mu 14 tys. 700 złotych, czyli ponad 40 razy więcej niż w portmonetce pani Irenki - tryumfował poseł Lewicy oskarżając premiera o to, że mija się z prawdą, gdy mówi, że zmiany w wysokości podatku VAT dotkną głównie lepiej zarabiających. Z początku też nie widzieliśmy związku, ale po namyśle stwierdzamy, że posłowi chodziło (chyba) o to, że nawet 1-procentowa podwyżka VAT-u, wobec wcześniejszej obniżki podatków, nie zmieni faktu, że najbardziej na tym wszystkim cierpi pani Irenka.

Premier Tusk podziękował Wikińskiemu za ten przykład. - Ale myślę, ze prawie równie dramatycznie porównanie byłoby, gdyby pan Wikiński swoje wynagrodzenie przedstawił, bo porównanie byłoby identyczne. Byłoby to tym bardziej uczciwie, ponieważ tak się złożyło, że zmiana podatków preferująca najbogatszych była z pewnością autorstwa dwóch rządów - SLD i PiS. Warto w tej debacie używać argumentów uczciwych - odpowiedział na argumenty Wikińskiego szef rządu.

A co na to pani Irenka? Niestety nie wiadomo.

arb, PAP