Pod domem Donalda Tuska wybuchł wczoraj samochód. Na szczęście, premiera nie było w pobliżu. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby szef rządu był blisko.
Stary volkswagen garbus zapalił się w niedzielę rano. Do wybuchu doszło na ścieżce, po której zwykle biega premier. Jest ona bowiem jedną z ulubionych tras osób lubiących poranny jogging.
kb, „Fakt"
Mieszkańcy byli przerażeni – relacjonuje „Fakt". W okolicy rozległ się ogromny huk, a dookoła strzelały płomienie. To była prawdziwa chwila grozy. Dobrze, że premier odpuścił sobie jogging w niedzielny poranek. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby był on w pobliżu…
Czy wybuch auta był umyślnym działaniem? Raczej nie, choć z pewnością cała sprawa mogła skończyć się tragicznie zarówno dla Donalda Tuska, jak i każdej innej osoby, która znalazłaby się wtedy w tym feralnym miejscu.
kb, „Fakt"