Trener Flip Saunders, słysząc narzekania Arenasa na bolące kolano, dał szansę Youngowi. Ten zagrał znakomicie, zdobył najwięcej w ekipie - 24 pkt, a Wizards wygrali 107:92. Gdy prawda wyszła na jaw, szkoleniowiec Washington był niezadowolony, a Young stwierdził pół żartem pół serio, że nie ureguluje nałożonej na Arenasa grzywny.
- Byłem absolutnie zaskoczony, gdy przeczytałem artykuł w gazecie. Nie przypuszczałem, że Gilbert mówił nieprawdę. Jestem rozczarowany, bo wierzyłem jego słowom. To kwestia zaufania, które zostało nadużyte. Mówiłem wcześniej wszystkim koszykarzom, nie tylko Gilbertowi, że muszą być fair wobec mnie. To taki sam układ jak z dzieciakami. Zawierasz z nimi umowę, co nie oznacza, że kochasz je mniej - powiedział Saunders. - Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Wyszedłem na parkiet i zagrałem najlepiej jak potrafię. Czy zapłacę karę za Gilberta? On zarabia znacznie więcej niż ja - powiedział Young.
28-letni Arenas po raz kolejny znalazł się na pierwszych stronach gazet. Wcześniej było o nim głośno pod koniec 2009 roku. Przyniósł cztery sztuki broni do szatni, aby - jak tłumaczył - nie dostała się w domu w ręce jego dzieci. 21 grudnia wyjął broń z szafki i kazał wybierać jedną ze sztuk Javarisovi Crittentonowi. Według doniesień amerykańskich mediów chciał w ten sposób nastraszyć kolegę z zespołu. Crittenton odparł, że nie chce żadnej, bo... ma swoją.
Arenas przyznał się przed sądem w Waszyngtonie do złamania stanowych przepisów dotyczących posiadania broni w miejscu publicznym bez zezwolenia, co uchroniło go od kary pięciu lat więzienia. Został skazany na miesięczny pobyt w więzieniu, ale po zaledwie dwóch dniach został przeniesiony do półzamkniętego zakładu. Odbywanie kary zakończył 9 maja.pap, ps