Badaczka podkreśliła, że badania przeprowadzone głównie w wyniku troski o stan zdrowia psychicznego trenerów, okazały się zaskakujące i wręcz szokujące. "Trenerzy wykazali poziom stresu o prawie 40 procent niższy niż u przeciętnego Duńczyka. Okazują się mieć wyjątkowo mocne nerwy i są znakomicie przygotowani do trudnych sytuacji w życiu codziennym poza boiskiem. Jest to krąg, który sprawia, że przez lata wytrenowali solidne fundamenty psychiczne i dlatego potrafią sprostać nerwowym i nieoczekiwanym wyzwaniom w pracy" - powiedziała Steffensen.
Steffensen napisała cztery książki o napięciu nerwowym i stresie u kierowników i dyrektorów firm, polityków, artystów oraz przeciętnych pracowników. Opracowany przez nią tzw. test stresu jest powszechnie stosowany w Danii. Składa się z wielu pytań, z których każde posiada skalę od 1 do 10. Odpowiedzi są analizowane przez specjalny program komputerowy. "U trenerów superligi średni poziom stresu wyniósł zaledwie 3, podczas gdy przeciętny u duńskiego pracownika wynosi 4,9. To nie może być błąd, ponieważ taki sam rezultat wystąpił u wszystkich przebadanych przez nas trenerów i to w dodatku wiosną podczas najbardziej decydującego i napiętego psychicznie okresu rozgrywek superligi" - powiedziała Steffensen.
Być może kluczowe znaczenie ma to, że duńscy piłkarze, w odróżnieniu od swoich polskich odpowiedników, po prostu potrafią grać w piłkę. W każdym razie gdy patrzymy na trenera Franciszka Smudę mamy wrażenie, że na skali Steffensen osiąga on wynik między 11 a 12.
arb, PAP