Mając wsparcie całego policyjnego zespołu funkcjonariuszka w ukryciu, z siatką na zakupy przemierzała miasto próbując ustalić miejsce pobytu groźnego bossa i dowiedzieć się jak najwięcej o jego "opiekunkach". Wreszcie na właściwy trop naprowadziła policję, oczywiście zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, 19-letnia dziewczyna, która za wiedzą i zgodą całej swej rodziny pełniła funkcję asystentki oraz kierowcy bossa. Dziewczyna wiedziała, że jest podsłuchiwana, ponieważ jej najbliższa rodzina sprawiała wrażenie całkowicie wolnej od wszelkich związków z mafią.
Pewnego wieczora w połowie listopada zeszłego roku policję w stan alarmu postawiła niewinna z pozoru wiadomość , uzyskana na podstawie podsłuchu o tym, że dziewczyna musi nagle kupić tradycyjne ciasto - panettone z rodzynkami, koniecznie konkretnej, drogiej firmy. Okazało się, że był to jeden z kaprysów potężnego 46-letniego mafijnego bossa. Wtedy policja zyskała pewność, że ukrywa się on w jej domu, całkowicie wcześniej rozpracowywanym przez "gospodynię domową". Razem z innymi funkcjonariuszami wkroczyła tam ona następnego dnia. Iovine był tak zaskoczony, że pełen podziwu dla funkcjonariuszy powiedział, już mając kajdanki na rękach: - Zrobiliście skok, który nikomu się nie udał, pozwolicie, że zaproponuje wam kawę.
Nie wiadomo czy policjanci skorzystali z tej propozycji. Jeśli tak to mogli ją wypić zagryzając ciastem panettone.
arb, PAP