Wyjątkowego pecha mieli dwaj bracia-złodzieje, którzy okradli sąsiadkę we wsi w obwodzie odeskim na południu Ukrainy, po czym... stracili nielegalnie zdobyte pieniądze, gdyż część z nich odebrali im bandyci, część zaś zjadła krowa - donoszą ukraińskie media.
Na pomysł napadu na sąsiadkę, która zbierała pieniądze na nowy dom, bracia wpadli, pijąc wódkę ze znajomym Mołdawianinem. Choć kradzieży dokonali we trójkę, a ich łupem padło aż 10 tysięcy dolarów, Mołdawianin dostał z tej sumy zaledwie 400 dolarów. Resztą bracia podzielili się po połowie. Wiadomość o kradzieży dużej jak na ukraińską wieś kwoty błyskawicznie dotarła do przedstawicieli półświatka, w związku z czym 5 tysięcy dolarów bracia musieli oddać miejscowym bandytom.
Szczęśliwie - jak wówczas myśleli - nie stracili całej pozostałej sumy, gdyż po wydaniu części pieniędzy na zabawę, 2 tysiące dolarów schowali w bardzo bezpiecznym ich zdaniem miejscu, czyli we własnej obórce, gdzie trzymali krowę. Pech chciał, że pieniądze ukryli w sianie, które krowa po prostu zjadła. Wszystkie te szczegóły wyszły na jaw po śledztwie, które w sprawie skradzionych 10 tysięcy dolarów przeprowadziła ukraińska milicja. Tu także braci prześladował pech, bo na ich trop funkcjonariusze wpadli dzięki doniesieniu, złożonym przez ich mołdawskiego kompana, którego wcześniej oszukali przy podziale łupów.
Trudno o bardziej dobitny dowód na prawdziwość przysłowia, że kradzione nie tuczy. No chyba, że mówimy o krowie.
PAP, arb