Narzekacie na wielkość swojego mieszkania? Wciąż brakuje wam miejsca? Weźcie przykład z Felice Cohen, która z powodzeniem zorganizowała sobie życie w mikroapartamencie o powierzchni zaledwie... 8 metrów kwadratowych.
Pisarce i artystce Felice Cohen zupełnie nie przeszkadza fakt, że jej „apartament" jest mniejszy niż garderoba w domu, w którym dorastała. Cohen nie przejmuje się również tym, że po przebudzeniu musi uważać, żeby nie dotknąć nosem sufitu, że nie ma miejsca na kuchnię, a na sedesie musi siadać bokiem. Jak twierdzi, nietypowe lokum jest spełnieniem jej marzeń, gdyż za 700 dolarów miesięcznie może mieszkać w okolicy, gdzie wynajem kosztuje średnio 3 tys. dolarów.
- Chciałam mieszkać na Manhattanie, ale nie chciałam wydawać na to wszystkich pieniędzy. Przez przyjaciela udało mi się znaleźć to mieszkanie – wyjaśnia. - To świetna lokalizacja. Przecznicę dalej jest Central Park. Ogarnięcie tego było niemałym wyzwaniem, ale chciałam się go podjąć – mówi.
Można powiedzieć, że artystce udało się urządzić prawdziwe mieszkanie. W swoim miniapartamencie ma wyznaczone miejsce do pracy, szafę, kącik do czytania z lampką i fotelem oraz maleńką lodówkę i podstawowe sprzęty, które zastępują jej kuchnię. Cohen zapewnia, że – co niejednokrotnie testowała na członkach rodziny - w mieszkaniu spokojnie zmieści się nawet 9 osób.Artystka oświadcza, że mała przestrzeń wpłynęła na jej sposób postrzegania świata. Dzięki niewielkim rozmiarom jest zmuszona regularnie oczyszczać swoje otoczenie i selekcjonuje tylko te rzeczy, które są jej naprawdę potrzebne. - Tak naprawdę potrzebujemy mniej rzeczy niż nam się wydaje – przekonuje. Jak widać, jedyne na co może zabraknąć miejsca w tym ośmiometrowym mieszkaniu to optymizm panny Cohen.
„Deser.pl", kz