Macie dosyć zatłoczonych parkingów, drogich parkometrów i niespodziewanych kontroli straży miejskiej? Jeśli myślicie, że nic Was już nie zaskoczy spróbujcie zaparkować w Lublinie. To tam proboszcz kościoła pod wezwaniem Wieczerzy Pańskiej wpadł na pomysł, aby kierowcy, którzy zechcą zostawić swój samochód na kościelnym parkingu musieli się najpierw…pomodlić.
Innowacyjny parking powstał przy Alei Warszawskiej w Lublinie, która jest jedną z najruchliwszych ulic miasta. W dodatku, niezwykle ciężko na niej zaparkować, gdyż po obydwu stronach znajdują się domy jednorodzinne. Jedynym miejscem, gdzie można zostawić samochód jest parking przy kościele Pallotynów.
– Zauważyłem, że mnóstwo ludzi parkuje tutaj. Postanowiłem, więc to jakoś uregulować. Nie chciałem nikogo dodatkowo obciążać kosztami. Przecież i tak jesteśmy utrzymywani z datków. Wpadłem, więc na inne rozwiązanie – opowiada proboszcz Wiesław Lenart.
Przed wjazdem ksiądz ustawił dwie tabliczki, które informują, że parking nie jest bezpłatny oraz, że „w ramach wdzięczności za Bożą opiekę należy trzykrotnie wypowiedzieć <Jezu ufam Tobie>". - Ludzie zostawiają auta pod opieką Bożej Opatrzności i powinni za to podziękować. To rozwija pozytywny potencjał duchowy - uważa ksiądz Lenart. Parafianie popierają pomysł proboszcza, a ksiądz jest przekonany, że kierowcy są na tyle sumienni, że nie ma potrzeby zatrudniania ochroniarzy, którzy mieliby weryfikować czy codzienna opłata jest uiszczana.
„Fakt", kz
– Zauważyłem, że mnóstwo ludzi parkuje tutaj. Postanowiłem, więc to jakoś uregulować. Nie chciałem nikogo dodatkowo obciążać kosztami. Przecież i tak jesteśmy utrzymywani z datków. Wpadłem, więc na inne rozwiązanie – opowiada proboszcz Wiesław Lenart.
Przed wjazdem ksiądz ustawił dwie tabliczki, które informują, że parking nie jest bezpłatny oraz, że „w ramach wdzięczności za Bożą opiekę należy trzykrotnie wypowiedzieć <Jezu ufam Tobie>". - Ludzie zostawiają auta pod opieką Bożej Opatrzności i powinni za to podziękować. To rozwija pozytywny potencjał duchowy - uważa ksiądz Lenart. Parafianie popierają pomysł proboszcza, a ksiądz jest przekonany, że kierowcy są na tyle sumienni, że nie ma potrzeby zatrudniania ochroniarzy, którzy mieliby weryfikować czy codzienna opłata jest uiszczana.
„Fakt", kz