Dyrektor Panelbase Ivor Knox powiedział "Sunday Timesowi", że dla sporego odłamu opinii książę William jest "księciem z bajki", której szczęśliwym zakończeniem powinno być objęcie tronu.
Książę William i Catherine, jak coraz częściej bywa nazywana jego narzeczona, przygotowują się do małżeństwa pod czujnym okiem anglikańskiego biskupa Londynu Richarda Chartresa. Biskup radzi im m.in., jak prowadzić życie rodzinne, będąc wystawionym na wścibskie media. Ślub w Opactwie Westminsteru wyznaczono na 29 bm. Udzieli go duchowy zwierzchnik anglikanów abp Canterbury Rowan Williams. Po ślubie młoda para ma zamieszkać na wyspie Anglesey, gdzie książę William służy jako pilot helikoptera ratunkowego. Na razie nie wiadomo, jaki będzie ich adres w Londynie. William, który kupił na Anglesey dom, a w Londynie mieszka w Clarence House wraz z bratem Harrym, ojcem Karolem i księżną Kornwalii Camillą, najprawdopodobniej po ślubie przeniesie się z żoną do Pałacu Buckingham lub do Pałacu Kensington.
Według tygodnika "Sunday Telegraph" młoda para na razie nie będzie się angażowała w działalność społeczną ani kulturalną. Nie będzie przyjmować patronatu nad inicjatywami charytatywnymi. Chce mieć czas dla siebie i nie chce być medialnymi celebrytami. Tymczasem liczba ulicznych festynów organizowanych z okazji ślubu wnuka Elżbiety II nie jest tak duża jak przewidywano; najmniej będzie ich w środkowej i płn. Anglii. Zorganizowanie festynu wymaga zawiadomienia lokalnych władz samorządowych, które wydają rozporządzenia o zamknięciu ulic.
W drugim z największych miast Anglii, Birmingham, wpłynęło tylko 12 wniosków, a w Manchesterze i Newcastle po 15. Możliwym powodem może być nie tyle obojętny stosunek do monarchii, ile rosnące zjawisko społecznej alienacji. "Dlaczego ludzie mieliby organizować festyn uliczny z sąsiadami, których nie znają?" - zapytał jeden ze sceptyków.
pap, ps