Bloger i pracownik państwowy Jay Jaboneta o losie dzieci dowiedział się w październiku i pomógł uruchomić zbiórkę pieniędzy na zakup łodzi. - Cześć tych dzieci pochodzi z ubogich rodzin, dla których kupno nawet małej łódki jest ponad możliwości - powiedział. Dodał, że jednocześnie dzieci uważają naukę w szkole za jedyny sposób wydobycia się z nędzy.
Pieniądze udało się zebrać i w marcu łódź motorową, nazwaną "Nowa nadzieja", przekazano przywódcom wsi. Z zebranych środków budowane są jeszcze dwie łodzie. Oprócz tego zakupiono torby szkolne, koce i kapcie dla dzieci, które "wprost skakały z radości, wymachując tymi nowymi torbami" - relacjonował pracownik organizacji dobroczynnej Anton Lim. - Nową łodzią nie były aż tak podekscytowane, przywykły do moknięcia w wodzie - dodał Lim.
Ci, którzy narzekają, że do szkoły mieli "pod górkę" - powinni po przeczytaniu tej informacji spokornieć. "Pod górkę" brzmi bardzo komfortowo jeśli alternatywą jest "przez rzeczkę".
arb, PAP