- Wielokrotnie chciałam przerwać wspinaczkę, zwłaszcza wtedy, kiedy na wysokości 3000 m idący przede mną Anglik trafiony został odłamkiem skały i stracił przytomność. Patrząc na helikopter z ratownikami płakałam i nie chciałam iść dalej, szczególnie, gdy dowiedziałam się, że w ubiegłym tygodniu zginęło tutaj 11 osób. Podjęłam jednak wyzwanie i teraz jestem szczęśliwa. Czuję się silniejsza, ponieważ pokonałam moją jedyną, lecz wielką słabość - powiedziała po zdobyciu najwyższego szczytu w Europie Johaug.
Narciarka od lat cierpi na lęk wysokości, który stał się w reprezentacji Norwegii jej cechą charakterystyczną, ponieważ unikała wyciągów, wzniesień, a nawet przezroczystych wind w hotelach, wybierając zwykle schody. Kierownictwu ekipy udało się utrzymać tę słabość w tajemnicy przed mediami, a psycholodzy namówili ją na wspinaczkę w towarzystwie doświadczonych alpinistów. - Jako Norweżka znam dobrze góry z widzenia, jednak nigdy się nie wspinałam i nigdy nie uczestniczyłam w wycieczkach pieszych. Nawet będąc na Holmenkollen w Oslo jak patrzę czasami w dół na fiord, to źle się czuję. Teraz jednak mam nadzieję, że bariera strachu został pokonana - podkreśliła Johaug.
Wyjazd na zgrupowanie w Alpy był dla Norweżki ucieczką od rzeczywistości, ponieważ w kraju jest obecnie tak popularna, że stara się nie wychodzić na ulice. Według "VG", jej imię w internetowych wyszukiwarkach jest wpisywane co miesiąc przez 60 000 osób, co czyni ją najpopularniejszą osobą w kraju. Dla porównania, męska gwiazda narciarstwa biegowego Petter Northug osiągnął wynik o połowę mniejszy, a bardzo lubiany premier Norwegii Jens Stoltenberg może się pochwalić liczbą zaledwie 8100 wyszukań. - Co tydzień otrzymuję kilka zaproszeń do uczestnictwa w różnych imprezach, programach telewizyjnych i uroczystościach w całej Norwegii. Ostatnio zaproszono mnie z rodzicami na otwarcie wystawy rolniczej, a ponieważ mamy gospodarstwo, proszono mnie o przywiezienie kilku krów, z którymi miałam pozować do zdjęć - relacjonowała Johaug.
PAP, arb