Niemiłą niespodziankę przeżyła pewna Brytyjka, która po powrocie z weekendowej wizyty u rodziców do swego londyńskiego domu zastała w nim romską rodzinę z Rumunii i usłyszała, że... nie żyje. Incydent opisuje dziennik "Daily Mail".
Gdy 55-letnia Julia High zaskoczona faktem, że w jej domu, w ciągu dwóch dni jej nieobecności, ktoś zamieszkał spytała dzikich lokatorów - pięcioro dorosłych i troje dzieci - co robią w jej domu, usłyszała, że wynajęli go od syna właścicielki, która niestety zmarła. Pokazali nawet "umowę najmu". - Przecież żyję, nie jestem mężatką i nie mam syna - odpowiedziała im High, do której dom należy od 30 lat.
Dom był splądrowany i zdewastowany, nieproszeni goście wystroili się w ubrania z szafy pani High, popijali jej wino i opróżnili lodówkę. Już następnego dnia Julia High, pracownica służby imigracyjnej, uzyskała sądowy nakaz eksmisji i policja uwolniła ją od dzikich lokatorów. Na razie zamieszkała u przyjaciół, ponieważ dom wymaga napraw.
"Daily Mail" pisze, że po eksmisji romska rodzina przeniosła się dwie przecznice dalej i zamieszkała w pustym domu, należącym do pewnego lekarza, który kupił go w marcu, ale jeszcze się nie wprowadził, zamierzając najpierw przeprowadzić remont.Remont niewątpliwie będzie konieczny.
PAP, arb