Podczas włamania do jednego z banków w Wiecznym Mieście złodzieje pokonali wszystkie systemy bezpieczeństwa, przeszli przez pancerne drzwi połączone alarmem z komendą policji i otworzyli sejf z potrójnym zamkiem wyłączając po drodze kamery. Wynieśli między innymi precjoza, trzymane w kasetce przez małżeństwo z Rzymu. Dzienniki piszą, że dyrekcja banku nie była w stanie wyjaśnić okradzionym małżonkom, jak mogło dojść do tej zuchwałej kradzieży. Ci zaś skierowali sprawę do sądu domagając się od banku odszkodowania w wysokości 36 milionów lirów, co obecnie odpowiada 18 tysiącom euro.
Sąd pierwszej instancji wniosek o odszkodowanie przyjął, ale odrzucił go sąd apelacyjny uzasadniając to "niewielką winą" banku i brakiem z jego strony poważnych zaniedbań w systemie bezpieczeństwa. Sąd drugiej instancji zasądził jedynie zwrot w wysokości 1 miliona lirów, czyli 500 euro, co przewidują umowy bankowe w takich przypadkach.
Spadkobiercy zmarłych w następnych latach klientów banku skierowali sprawę do Sądu Najwyższego, który odrzucił odwołanie podkreślając, że bank nie musi wypłacać odszkodowania, ponieważ zainstalowane były w nim wszystkie możliwe urządzenia antywłamaniowe, dostępne w tamtych czasach. Co więcej - zauważa "Corriere della Sera" - Sąd nakazał ubiegającym się o odszkodowanie pokrycie kosztów procesowych w wysokości 1700 euro.
pap, ps