Choć sztab wyborczy PO nie poinformował dokładnie, kiedy premier urządził sobie polowanie, to jednak - jak pisze TVN24 - z kontekstu rozmowy można wywnioskować, że akcja "MUCHA" miała miejsce pomiędzy spotkaniem z producentami sera w Korycinie, a spotkaniem z celnikami w Kuźnicy na Podlasiu. Tak na marginesie, to zastanawiamy się, czy po tym wydarzeniu Bronisław Komorowski nie zaprosi Tuska na wspólne polowanie.
Wracając jednak do meritum... Na stoliku pomiędzy siedzeniami leżą podlaskie sery, a w przejściu szaleje nie kto inny jak sam Donald Tusk. A szaleje z... gazetą. - Padła? - pada konkretne pytanie szefa rządu. - Padła - odpowiadają współpracownicy.
To jednak nie wystarcza premierowi, który znów wodzi skupionym wzrokiem po autobusie. Nagle przymierza i... druga mucha pada ofiarą szefa rządu. Ostatecznie Tusk rozprawił się z trzema owadami po czym z dumą obwieścił minister nauki Barbarze Kudryckiej: - Uratowałem twój ser.
tvn24, ps