Szybko okazało się, że „ogrodnik" nie pierwszy raz przekopywał park, z którego podczas kilku wcześniejszych wizyt ukradł w sumie sześć drzew i 17 krzewów. Wywiezione z parku platany, klony oraz krzewy pęcherznicy i derenia mężczyzna sadził na swojej działce. Zduńskowolski magistrat wartość skradzionych roślin ozdobnych wycenił na ok. 4 tys. zł.
W związku z kradzieżami 27-latek usłyszał pięć zarzutów. - Przyznał się do nich i poddał dobrowolnie karze. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności - poinformował Kozłowski.
"Ogrodnik" nie pomyślał. Zamiast kraść drzewka za parę marnych tysięcy, powinien zakumplować z warszawskim ratuszem. Tu Hanna Gronkiewicz-Waltz rozdaje miliony z budżetu na nagrody dla urzędników i prezesów miejskich spółek, często bez żadnego uzasadnienia. Jak by się "ogrodnik" załapał na posadkę, to z samych nagród mógłby sobie własny park zrobić. I na altankę by jeszcze zostało.
zew, PAP