Student prawa z Rzymu w ciągu zaledwie dwóch lat zdał 29 egzaminów. Szkopuł w tym, że powinno mu to zająć cztery lata - i dlatego uczelnia nie chce mu dać dyplomu i każe czekać jeszcze dwa lata. Od tej decyzji student odwołał się do sądu administracyjnego.
Włoskie media nagłośniły przypadek studenta rzymskiego uniwersytetu La Sapienza o imieniu Luca podkreślając, że padł on ofiarą biurokracji wyłącznie dlatego, że był zbyt pilny. Zapisał się na studia we wrześniu 2009 roku. W listopadzie tego roku, po zaliczeniu wszystkich 29 egzaminów, miał obronić pracę, by uzyskać dyplom absolwenta prawa. Lecz uczelnia nie dopuściła go do egzaminu końcowego. Za szybko zdał wszystkie poprzednie egzaminy - orzekł dziekan Wydziału Prawa.
Władze uniwersyteckie przyznają, że nigdy wcześniej nie spotkały się z takim przypadkiem. Przypomniały: studia mają trwać cztery lata, a zatem student musi czekać jeszcze dwa. Na nic się zdał zachwyt i podziw wykładowców dla wzorowego, ich zdaniem, i ambitnego studenta. Rezultatu nie przyniosła również rozmowa z rektorem La Sapienza, największej uczelni w Europie, profesorem Luigim Fratim.
Luca, jak się zaznacza, prawo opanował nie tylko w rekordowo krótkim czasie, ale również dogłębnie, dlatego też postanowił dochodzić swych spraw w sądzie administracyjnym w Wiecznym Mieście.
zew, PAP