Trener czeskich biathlonistek Jindrich Sikola długo będzie wspominał kilkunastogodzinną podróż samochodem na zawody Pucharu Świata w Novym Meste na Morave. Wszystko przez kolizję z dzikiem, która spowodowała awarię nawigacji.
Błąd nawigacji sprawił, że szkoleniowiec całą noc błąkał się po drogach Moraw i dotarł na miejsce piątego etapu PŚ dużo później niż powinien. Po krótkim odpoczynku stawił się jednak na treningu strzeleckim biathlonistek.
Podróż Sikoli przypomina perypetie drogowe skoczka Jakuba Jandy jadącego samochodem na MŚ w Libercu w 2009 roku. Bez nawigacji zabłądził na polnych drogach, wpadł w zaspę śnieżną i kilka godzin czekał na pomoc drogową, którą w tym przypadku okazał się... traktor.
zew, PAP