Dwoje brytyjskich turystów znalazło się za kratami, po tym jak na Twitterze żartowali, że "zniszczą Amerykę" i "odkopią Marilyn Monroe". Brytyjskiego humoru nie zrozumieli przedstawiciele amerykańskich służb, odpowiedzialni za bezpieczeństwo kraju.
Leigh Van Bryan, 26-latek z Wielkiej Brytanii, tuż po przylocie na amerykańskie lotnisko w Los Angeles został skuty w kajdanki - i spędził w celi 12 godzin razem z meksykańskimi dilerami narkotyków. Departament Bezpieczeństwa USA uznał go za potencjalnie niebezpiecznego po tym jak Brytyjczyk zamieścił na Twitterze wpis o nadchodzącej wycieczce do Hollywood. 26-latek napisał, że zamierza "zniszczyć Amerykę". Później tłumaczył amerykańskim służbom, że w brytyjskim slangu "destroy" oznacza "imprezować". Jednak te wyjaśnienia na niewiele się zdały - brytyjskiego turystę i jego towarzyszkę aresztowano, podejrzewając, że planują oni popełnić na terenie USA zbrodnie.
Niepokój Amerykanów - oprócz zapowiedzi o niszczeniu Ameryki - wzbudził także inny wpis Van Bryana na Twitterze, który Brytyjczyk zamieścił parę tygodni wcześniej. 26-latek cytował w nim odcinek kreskówki "Family Guy", w którym padły słowa o "odkopywaniu Marilyn Monroe". W związku z tym agenci przeszukali bagaże dwojga Brytyjczyków w poszukiwaniu... łopat.
Parę przesłuchiwano przez ponad pięć godzin. Potem zamknięto ich w celach z nielegalnymi imigrantami. Rano Brytyjczycy zostali odwiezieni na lotnisko, gdzie wsadzono ich do samolotu powrotnego. Przed odlotem agenci poinformowali ich, że aby wrócić do USA muszą wyrobić sobie wizy w ambasadzie w Londynie.
Niepokój Amerykanów - oprócz zapowiedzi o niszczeniu Ameryki - wzbudził także inny wpis Van Bryana na Twitterze, który Brytyjczyk zamieścił parę tygodni wcześniej. 26-latek cytował w nim odcinek kreskówki "Family Guy", w którym padły słowa o "odkopywaniu Marilyn Monroe". W związku z tym agenci przeszukali bagaże dwojga Brytyjczyków w poszukiwaniu... łopat.
Parę przesłuchiwano przez ponad pięć godzin. Potem zamknięto ich w celach z nielegalnymi imigrantami. Rano Brytyjczycy zostali odwiezieni na lotnisko, gdzie wsadzono ich do samolotu powrotnego. Przed odlotem agenci poinformowali ich, że aby wrócić do USA muszą wyrobić sobie wizy w ambasadzie w Londynie.
ja, "The Daily Mail"