Proteza nogi, siekiera, krasnal z rozbitą twarzą - pamiątki po... miłości

Proteza nogi, siekiera, krasnal z rozbitą twarzą - pamiątki po... miłości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czasem po miłosnych uniesieniach zostaje nam tylko... siekiera (fot. EPA/BARBARA WALTON/PAP) 
Na Walentynki niemal dwukrotnie więcej ludzi niż zwykle przychodzi w Zagrzebiu do Muzeum Zerwanych Związków. Eksponaty przysyłają do niego ofiarodawcy, oddając przedmioty, pamiątki i prezenty, które pozostały im po rozpadzie związku.
Każdy z eksponatów to historia romansu i zerwania. Anonimowi ofiarodawcy przysyłają je z całego świata. To najróżniejsze przedmioty, ale - jak mówi współtwórca muzeum Drażen Grubiszić - wszystkie pokazują, jak ludzie przeżywali miłość i jak się rozstawali.

Klucze, suknia ślubna, zdjęcia, pluszowy miś; bielizna, gumowe piersi, siekiera, proteza nogi - wszystkie przedmioty w muzeum opatrzone są datą, miejscem i krótkim opisem. Ze Słowenii pochodzi ogrodowy krasnal z rozbitą twarzą. Podpis wyjaśnia, że figurka miała trafić w samochód męża, który stał się "arogancki i bez serca", ale zamiast tego krasnal uderzył w asfalt, tracąc policzki i nos. Z kolei notatka pod pasem do pończoch głosi: "Nigdy go nie założyłam. Gdybym to zrobiła, może ten związek potrwałby dłużej".

Wśród eksponatów znajduje się też... siekiera, którą ofiarodawczyni - po rozstaniu z  partnerką - porąbała wszystkie meble. "Im bardziej pokój wypełniał się kawałkami mebli, tym lepiej się czułam" - wyznaje w dołączonej do eksponatu notce. Innym nietypowym eksponatem jest... proteza nogi - mężczyzna, który podarował ją muzeum zakochał się w swojej rehabilitantce, ale proteza okazała się trwalsza od związku, bo - jak napisał właściciel, "była z mocniejszego materiału".

Samo muzeum, które posiada ok. 1000 eksponatów, a wystawia obecnie około setki z nich, też jest owocem rozstania. Grubiszić i reżyserka Olinka Visztica wykorzystali w nim własne pamiątki, których nie chcieli się pozbyć na zawsze po rozpadzie związku. - Może kiedyś zechcesz pamiętać o pewnych dobrych stronach swojego związku - podkreśla Grubiszić. Jego zdaniem przysyłanie eksponatów jest dla ofiarodawców pewną formą terapii. - Mogą iść dalej, demonstrują też coś uniwersalnego - w końcu wszyscy mieliśmy choć raz złamane serce - podkreśla.

PAP, arb