Mieszkaniec Grudziądza, przyszedł do salonu TP SA, by dowiedzieć się, dlaczego odcięto mu telefon i internet. – Bo zmarł Piotr Ziółkowski, główny abonent – usłyszał w odpowiedzi. Sprawę opisuje wtorkowa "Gazeta Pomorska".
Jak podaje „Gazeta Pomorska", klient Telekomunikacji Polskiej SA Piotr Ziółkowski kilkakrotnie zgłaszał sprawę wyłączonego telefonu i Internetu pod numerem „Błękitnej linii”. Jego starania nie przyniosły jednak efektu. Udał się zatem do salonu „Tepsy”.
– Dlaczego wyłączono telefon? – zapytał pracownika biura obsługi klienta.
Rodzina Ziółkowskich próbowała wyjaśnić pomyłkę, ale TP SA długo nie naprawiała swojego błędu. Dopiero, gdy sprawą zainteresowała się „Gazeta Pomorska", udało się przywrócić połączenia telefoniczne i internetowe. – To był błąd naszego pracownika, za który abonenta w imieniu firmy przepraszam – tłumaczyła Maria Piechocka z biura prasowego TP SA na łamach "Gazety Pomorskiej".
Mimo że – według TP SA – Ziółkowski przez kilka tygodni figurował jako martwy, a jego telefon został odłączony – rachunki nadal przychodziły.
mmgrudziadz, mk
– Dlaczego wyłączono telefon? – zapytał pracownika biura obsługi klienta.
– Bo zmarł Piotr Ziółkowski, główny abonent – usłyszał.
– Przecież to ja jestem Piotr Ziółkowski!Rodzina Ziółkowskich próbowała wyjaśnić pomyłkę, ale TP SA długo nie naprawiała swojego błędu. Dopiero, gdy sprawą zainteresowała się „Gazeta Pomorska", udało się przywrócić połączenia telefoniczne i internetowe. – To był błąd naszego pracownika, za który abonenta w imieniu firmy przepraszam – tłumaczyła Maria Piechocka z biura prasowego TP SA na łamach "Gazety Pomorskiej".
Mimo że – według TP SA – Ziółkowski przez kilka tygodni figurował jako martwy, a jego telefon został odłączony – rachunki nadal przychodziły.
mmgrudziadz, mk