Włochy: wystartował w wyborach "na niby", został burmistrzem naprawdę

Włochy: wystartował w wyborach "na niby", został burmistrzem naprawdę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cimolais (fot. parks.it) 
Burmistrzem miasteczka na północy Włoch został kandydat, który nie chciał wygrać niedawnych wyborów samorządowych, a wystartował w nich na prośbę jedynego kandydata - dla równowagi. Przypadek ten opisał dziennik „Corriere della Sera”.
W położonej pośród Dolomitów malowniczej miejscowości Cimolais niedaleko miasta Pordenone w regionie Friuli-Wenecja Julijska o urząd burmistrza miał ubiegać się początkowo tylko Gino Bertolo, który stanowisko to zajmował już przed kilkoma laty. Tuż przed wyborami poprosił swego znajomego, właściciela eleganckiego hotelu z pobliskiego miasteczka, aby i on zgłosił swą kandydaturę - jak mówił - na wszelki wypadek. Kandydatowi na burmistrza chodziło o to, aby uniknąć sytuacji, w  której głosowanie byłoby nieważne z powodu zbyt małej liczby oddanych na niego głosów - co  oznaczałoby wprowadzenie zarządu komisarycznego. Kandydat był zarazem przekonany o swoim zwycięstwie.

Kiedy policzono głosy okazało się jednak, że nieoczekiwanie wybory wygrał... hotelarz Fabio Borsatti, który otrzymał 160 głosów, podczas gdy kandydat, któremu zgodził się wyświadczyć przysługę, zaskarbił sobie przychylność 117 wyborców. Kiedy hotelarz dowiedział się po zakończonych wyborach o swoim zwycięstwie, powiedział lokalnym mediom, że nie może w to uwierzyć i nie ma czasu na sprawowanie nowego stanowiska ponieważ przygotowuje się do przyjęcia piłkarskiego klubu Juventus, który ma przyjechać do jego hotelu na krótki wypoczynek i  uroczystość z okazji zdobycia mistrzowskiego tytułu w Serie A. -  Zostawcie mnie spokoju - prosił dziennikarzy nowy burmistrz, który wyznał, że sam „nie poszedł nawet głosować, bo  chciał, żeby wygrał Gino". - Moja córka, moja siostra, mój ojciec i moja żona także głosowali na niego - dodał.

Zarówno triumfator wyborów, jak i przegrany mają teraz poważny problem instytucjonalny, który - jak się zauważa autor artykułu na łamach największej włoskiej gazety - sięgnął poziomu niezamierzonego absurdu. Wkrótce obaj bohaterowie tej historii mają ogłosić wspólny komunikat i poinformować o  swych planach. „Prawdziwy" kandydat ma nadzieję, że w ramach swoistej nagrody pocieszenia otrzyma stanowisko wiceburmistrza.

PAP, arb