"Kuchenne rewolucje" mają w założeniu pomagać restauratorom stanąć na nogi. Tymczasem władze Karpacza i właściciele tamtejszych lokali gastronomicznych uważają, program jedynie zaszkodził miastu, przedstawiając Karpacz i jego mieszkańców w złym świetle.
Jak podaje Gazeta Wrocławska, burmistrz Karpacza Bogdan Malinowski uważa, że rewolucja w hotelu Corum zakończyła się spektakularną klapą. Nie dość, że Magda Gessler zjawiła się w lokalu zimą, a odcinek wyemitowano 3 maja, to jeszcze pomysł restauratorki, żeby otworzyć "Śniadaniarnię" był zupełnie nietrafiony. - Ten pomysł świadczy o nieznajomości Karpacza i specyfiki branży - mówi Jarosław Pol, właściciel jednego z hoteli - Te posiłki oferuje swym gościom większość pensjonatów - dodaje.
Zaskoczeni efektem rewolucji są też sami jej uczestnicy. - Pani Gessler nagrała trzy różne zakończenia. Nie mieliśmy pojęcia, które wybierze - tłumaczy menedżer lokalu Robert Szczepaniak. - Pomysł ze stworzeniem śniadaniarni był beznadziejny. Spodziewaliśmy się, że pani Magda pomoże nam wypracować kartę dań, ale ona uznała, że nie da się u nas stworzyć restauracji - dodaje w wypowiedzi dla Gazety Wrocławskiej.
Widzowie, oglądający majowy odcinek zobaczyli niezaradny personel Corum, niemającego pojęcia o zarządzaniu menedżera, niezainteresowanego miejscem zagranicznego właściciela, zapuszczoną kuchnię, przeterminowane produkty spożywcze, brud i pijanego kelnera. W kilka dni Magda Gessler miała dokonać w tym miejscu cudu. Bardziej jednak niż na gotowaniu, skupiła się na rozwiązywaniu problemów osobistych (i zdrowotnych) bohaterów oraz na doradzaniu im jak powinni lub nie powinni się ubierać.
Efekt jej pracy okazał się nietrwały. - Śniadaniarnia nie istnieje. Ogólnie rzecz biorąc, niczego się tu nie nauczono, nic tu po mnie. Miejsce uważam za nieudane - podsumowała próbę prowadząca program, który jak co tydzień, zgromadził przed telewizorami wielu odbiorców.
Gazeta Wrocławska, Izabela Smolińska, Infotuba.pl
Zaskoczeni efektem rewolucji są też sami jej uczestnicy. - Pani Gessler nagrała trzy różne zakończenia. Nie mieliśmy pojęcia, które wybierze - tłumaczy menedżer lokalu Robert Szczepaniak. - Pomysł ze stworzeniem śniadaniarni był beznadziejny. Spodziewaliśmy się, że pani Magda pomoże nam wypracować kartę dań, ale ona uznała, że nie da się u nas stworzyć restauracji - dodaje w wypowiedzi dla Gazety Wrocławskiej.
Widzowie, oglądający majowy odcinek zobaczyli niezaradny personel Corum, niemającego pojęcia o zarządzaniu menedżera, niezainteresowanego miejscem zagranicznego właściciela, zapuszczoną kuchnię, przeterminowane produkty spożywcze, brud i pijanego kelnera. W kilka dni Magda Gessler miała dokonać w tym miejscu cudu. Bardziej jednak niż na gotowaniu, skupiła się na rozwiązywaniu problemów osobistych (i zdrowotnych) bohaterów oraz na doradzaniu im jak powinni lub nie powinni się ubierać.
Efekt jej pracy okazał się nietrwały. - Śniadaniarnia nie istnieje. Ogólnie rzecz biorąc, niczego się tu nie nauczono, nic tu po mnie. Miejsce uważam za nieudane - podsumowała próbę prowadząca program, który jak co tydzień, zgromadził przed telewizorami wielu odbiorców.
Gazeta Wrocławska, Izabela Smolińska, Infotuba.pl