„Zabawy na podwórku” to oparta na faktach historia czternastoletniej Dvori Machnes brutalnie zgwałconej przez czterech starszych kolegów z podwórka. Choć spektakl miał promować kulturę w mniejszych miejscowościach i zmuszać młodzież do refleksji nie przez wszystkich został odebrany pozytywnie.
Spektakl "Zabawy na podwórku" wystawiany przez opolski Teatr im. Jana Kochanowskiego jeździ po Polsce w ramach edukacyjnego projektu Ministerstwa Kultury "Teraz Polska". Program organizowany jest przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Kontrowersyjny spektakl
„Zabawy na podwórku” to oparta na faktach historia czternastoletniej Dvori Machnes brutalnie zgwałconej przez czterech starszych kolegów z podwórka. "Zrealizowany przez nas spektakl jest pretekstem do przemyśleń i rozmów na tematy, które uznane powszechnie jako tematy trudne i niewygodne pozostają omijane lub wręcz celowo bagatelizowanie głównie z braku pomysłu na to jak się umiejętnie do nich zabrać. Jak pokazuje jednak życie konsekwencje takiej nieumiejętności i braku odwagi bywają często bardzo tragiczne w skutkach. Dlatego też, głęboko wierząc w siłę oddziaływania teatru postanowiliśmy stawić czoła tak ważnym problemom jakimi są seksualność młodzieży, uzależnienia, wpływ środowiska i potrzeba akceptacji, które w opowiedzianej przez nas historii prowadzą do gwałtu" - napisano na stronie teatru.
Podczas spektaklu ze sceny padają wulgaryzmy, szowinistyczne dowcipy i prymitywne żarty. Aktorzy - grający młodych ludzi w okresie dojrzewania - palą i piją na scenie. Pod koniec przedstawienie pokazana jest scena brutalnego gwałtu na młodej dziewczynie.
Przedstawienie tak wzburzyło nauczycieli jednego z gimnazjów w Ostrowie Wielkopolskim, że wyprowadzili oni uczniów w połowie spektaklu z teatru.
"To nie miała być lekcja savoir vivre'u"
Pedagog Katarzyna Juranek-Mazurczak zapewnia, że przedstawienie zostało poddane dyskusji publicznej i otrzymało akredytację psychologów, policji, urzędu wojewódzkiego, by w końcu zakwalifikować się do ministerialnego projektu, który ma za zadanie promocję teatru wśród mieszkańców mniejszych miejscowości.
- W jaki sposób młodzież ma się odnaleźć w sytuacjach życiowych, jeśli odbiera się jej możliwość rozmowy o tym, co ich otacza - pyta Juranek-Mazurczak, która po spektaklu inicjuje dyskusję z uczniami. - Ten spektakl nie miał być lekcją savoir vivre'u, tylko pokazaniem im życia. Chcemy, by młodzi popatrzyli na siebie przez pryzmat naszego spektaklu, dlatego podejmujemy z nimi dyskusję po każdym przedstawieniu, gdzie by nie było grane - dodaje.
Uczniowie przeprosili za nauczycieli
Uczniowie z ostrowskiego gimnazjum najwidoczniej docenili starania aktorów, gdyż po spektaklu przeprosili aktorów za zachowanie nauczycieli. Napisali także list do teatru, w którym wyrazili ubolewanie, że pedagodzy tak z nimi postąpili.
ja, gazeta.pl
Kontrowersyjny spektakl
„Zabawy na podwórku” to oparta na faktach historia czternastoletniej Dvori Machnes brutalnie zgwałconej przez czterech starszych kolegów z podwórka. "Zrealizowany przez nas spektakl jest pretekstem do przemyśleń i rozmów na tematy, które uznane powszechnie jako tematy trudne i niewygodne pozostają omijane lub wręcz celowo bagatelizowanie głównie z braku pomysłu na to jak się umiejętnie do nich zabrać. Jak pokazuje jednak życie konsekwencje takiej nieumiejętności i braku odwagi bywają często bardzo tragiczne w skutkach. Dlatego też, głęboko wierząc w siłę oddziaływania teatru postanowiliśmy stawić czoła tak ważnym problemom jakimi są seksualność młodzieży, uzależnienia, wpływ środowiska i potrzeba akceptacji, które w opowiedzianej przez nas historii prowadzą do gwałtu" - napisano na stronie teatru.
Podczas spektaklu ze sceny padają wulgaryzmy, szowinistyczne dowcipy i prymitywne żarty. Aktorzy - grający młodych ludzi w okresie dojrzewania - palą i piją na scenie. Pod koniec przedstawienie pokazana jest scena brutalnego gwałtu na młodej dziewczynie.
Przedstawienie tak wzburzyło nauczycieli jednego z gimnazjów w Ostrowie Wielkopolskim, że wyprowadzili oni uczniów w połowie spektaklu z teatru.
"To nie miała być lekcja savoir vivre'u"
Pedagog Katarzyna Juranek-Mazurczak zapewnia, że przedstawienie zostało poddane dyskusji publicznej i otrzymało akredytację psychologów, policji, urzędu wojewódzkiego, by w końcu zakwalifikować się do ministerialnego projektu, który ma za zadanie promocję teatru wśród mieszkańców mniejszych miejscowości.
- W jaki sposób młodzież ma się odnaleźć w sytuacjach życiowych, jeśli odbiera się jej możliwość rozmowy o tym, co ich otacza - pyta Juranek-Mazurczak, która po spektaklu inicjuje dyskusję z uczniami. - Ten spektakl nie miał być lekcją savoir vivre'u, tylko pokazaniem im życia. Chcemy, by młodzi popatrzyli na siebie przez pryzmat naszego spektaklu, dlatego podejmujemy z nimi dyskusję po każdym przedstawieniu, gdzie by nie było grane - dodaje.
Uczniowie przeprosili za nauczycieli
Uczniowie z ostrowskiego gimnazjum najwidoczniej docenili starania aktorów, gdyż po spektaklu przeprosili aktorów za zachowanie nauczycieli. Napisali także list do teatru, w którym wyrazili ubolewanie, że pedagodzy tak z nimi postąpili.
ja, gazeta.pl