Politycy z okazji Dnia Języka Polskiego ocenili swoich parlamentarny kolegów pod kątem tego w jaki sposób używają oni języka polskiego.
Wiele pochwał jako dobry orator oraz osoba posługująca się w sposób właściwy zebrał Donald Tusk. Wskazali go m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), Ryszard Kalisz (SLD), Tadeusz Iwiński oraz Anna Grodzka (Ruch Palikota).. Grodzka dodała, że jej zdaniem sposób mówienia premiera jest "wystudiowany". Z kolei posłanka PiS Krystyna Pawłowicz podkreśliła, że kiedy premier mówi "od razu się boi", ponieważ premier mówi "z dużą nerwowością, emocją".
Pawłowicz jako na doskonałego mówcę wskazała na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei zdaniem Ryszarda Kalisza Kaczyński mówi "językiem zgryźliwym" oraz powtarza ostatnie słowa poprzednich zdań, co posła SLD razi. Kalisz przyznał, że ma problem ze "zjadaniem końcówek", jednak uzasadnił to wychowaniem na podwórku na warszawskich Bielanach.
Janusz Palikot został oceniony przez część polityków jako ten, który psuje język i używa go w sposób niewłaściwy. Diagnozę tego stanu rzeczy próbował postawić prof. Tadeusz Iwiński mówiąc, że Palikot jest dobrym mówcą wiecowym, co jednak w polityce się nie sprawdza. Marzena Wróbel oceniła sposób posługiwania się szefa Ruchu na szkolną "trójkę", a sam zainteresowany przyznał, iż w szkole zdarzało się, że nauczycielka wyrzucała jego zeszyt przez okno.
WP.pl, ml
Pawłowicz jako na doskonałego mówcę wskazała na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei zdaniem Ryszarda Kalisza Kaczyński mówi "językiem zgryźliwym" oraz powtarza ostatnie słowa poprzednich zdań, co posła SLD razi. Kalisz przyznał, że ma problem ze "zjadaniem końcówek", jednak uzasadnił to wychowaniem na podwórku na warszawskich Bielanach.
Janusz Palikot został oceniony przez część polityków jako ten, który psuje język i używa go w sposób niewłaściwy. Diagnozę tego stanu rzeczy próbował postawić prof. Tadeusz Iwiński mówiąc, że Palikot jest dobrym mówcą wiecowym, co jednak w polityce się nie sprawdza. Marzena Wróbel oceniła sposób posługiwania się szefa Ruchu na szkolną "trójkę", a sam zainteresowany przyznał, iż w szkole zdarzało się, że nauczycielka wyrzucała jego zeszyt przez okno.
WP.pl, ml