Na płocie jednego z salonów samochodowych w Warszawie zawisł baner, na którym znalazł się napis: "Panie Niesiołowski, zapraszamy na szczaw, u nas ma pan dożywotni za friko - jak pensję w Sejmie" - podaje portal Gazeta.pl.
Baner ma związek w głośną wypowiedzią Stefana Niesiołowskiego. Poseł PO odniósł się do wyliczeń fundacji "Maciuś", która podała, że w Polsce ok. 800 tys. dzieci z klas 1-3 cierpi głód. "Głodne dzieci były, kiedy ja chodziłem do szkoły. Myśmy wtedy cały szczaw wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki zjedli. Dziś te wszystkie śliwki leżą, dzieci w grają piłkę, szczawiu nikt nie zjada" - mówił Niesiołowski.
"Zapraszamy na szczaw"
Baner zawisł na ogrodzeniu Auto France przy ulicy Modlińskiej w Warszawie. "Panie Niesiołowski zapraszamy na szczaw u nas ma pan dożywotni za friko - jak pensję w Sejmie. Zapewniamy też pana, że jeśli w tym pierdolniku przy Wiejskiej załatwi pan aby złodziejski system fiskalny oddał nam 1.570.000 zł ukradzionego podatku VAT dostanie pan w prezencie tonę gruszek ulęgałek" - brzmi napis na banerze.
Przedsiębiorca, który zawiesił baner stara się odzyskać od urzędu skarbowego zwrot podatku VAT, którego wypłacenie urząd zakwestionował. - Moja frustracja wynika z tego, że nawet nie mam protokołu kontroli od skarbówki. Nie mogę się doprosić. A decyzji skarbówki nie można zaskarżyć - mówił Zbigniew Stonoga. - Kolejny baner to mój protest przeciwko przedmiotowemu traktowaniu przez ludzi władzy. Szkoda, że jeszcze nie ma szczawiu, bo zawiózłbym Niesiołowskiemu do Sejmu - dodał.
"Nie twierdzę, że w Polsce nie ma głodujących dzieci"
- Brukowce rozpętały taką aferę, że każę dzieciom chodzić na łąkę i jeść szczaw. Ja czegoś takiego nie powiedziałem. Przedsiębiorca, który wywiesił baner, nie rozumie mojej wypowiedzi - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Stefan Niesiołowski.
- Powiedziałem tylko intuicyjnie, że liczba głodujących dzieci wydaje mi się niewiarygodna. Kiedyś tych dzieci było więcej, jak ja byłem dzieckiem, i jako przykład podałem jedzenie bezpańskich owoców, których dzisiaj nikt nie je. Ukazały się już dane, które podają, że ta liczba 800 tys. dzieci jest znacznie zawyżona - dodał poseł PO.
Jak zaznaczył, nie twierdzi, że w Polsce nie ma głodujących dzieci. - Ale Polska nie jest krajem głodujących dzieci, to jest tendencyjna informacja. Żadnego słowa się nie wycofuję, powiedziałem prawdę banalną i chyba dla przeciętnie inteligentnego człowieka zrozumiałą - podsumował Niesiołowski.
ja, gazeta.pl
"Zapraszamy na szczaw"
Baner zawisł na ogrodzeniu Auto France przy ulicy Modlińskiej w Warszawie. "Panie Niesiołowski zapraszamy na szczaw u nas ma pan dożywotni za friko - jak pensję w Sejmie. Zapewniamy też pana, że jeśli w tym pierdolniku przy Wiejskiej załatwi pan aby złodziejski system fiskalny oddał nam 1.570.000 zł ukradzionego podatku VAT dostanie pan w prezencie tonę gruszek ulęgałek" - brzmi napis na banerze.
Przedsiębiorca, który zawiesił baner stara się odzyskać od urzędu skarbowego zwrot podatku VAT, którego wypłacenie urząd zakwestionował. - Moja frustracja wynika z tego, że nawet nie mam protokołu kontroli od skarbówki. Nie mogę się doprosić. A decyzji skarbówki nie można zaskarżyć - mówił Zbigniew Stonoga. - Kolejny baner to mój protest przeciwko przedmiotowemu traktowaniu przez ludzi władzy. Szkoda, że jeszcze nie ma szczawiu, bo zawiózłbym Niesiołowskiemu do Sejmu - dodał.
"Nie twierdzę, że w Polsce nie ma głodujących dzieci"
- Brukowce rozpętały taką aferę, że każę dzieciom chodzić na łąkę i jeść szczaw. Ja czegoś takiego nie powiedziałem. Przedsiębiorca, który wywiesił baner, nie rozumie mojej wypowiedzi - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Stefan Niesiołowski.
- Powiedziałem tylko intuicyjnie, że liczba głodujących dzieci wydaje mi się niewiarygodna. Kiedyś tych dzieci było więcej, jak ja byłem dzieckiem, i jako przykład podałem jedzenie bezpańskich owoców, których dzisiaj nikt nie je. Ukazały się już dane, które podają, że ta liczba 800 tys. dzieci jest znacznie zawyżona - dodał poseł PO.
Jak zaznaczył, nie twierdzi, że w Polsce nie ma głodujących dzieci. - Ale Polska nie jest krajem głodujących dzieci, to jest tendencyjna informacja. Żadnego słowa się nie wycofuję, powiedziałem prawdę banalną i chyba dla przeciętnie inteligentnego człowieka zrozumiałą - podsumował Niesiołowski.
ja, gazeta.pl