Podczas wydarzenia promującego polskich wydawców książek "Poland Market Focus: Rights Forum" w British Council w Londynie, Polacy przybliżali naszą literaturę w związku z przyszłorocznymi Targami Książki. W 2017 roku to właśnie Polska będzie gościem honorowym tej prestiżowej imprezy. Miłośnicy polskiej literatury obawiają się jednak, że
naszych autorów zagranicą. Optymizmem nie napawają ujawnione na stronie internetowej Targów materiały przygotowane przez Instytut.![Fragment prezentacji](https://img.wprost.pl/_thumb/d9/a1/b0a86ec7b861be2f1a979c3771b6.jpeg)
Prezentacja wicedyrektora Instytutu Książki, Krzysztofa Koehlera, sprawia wrażenie robionej naprędce, przez osobę niezorientowaną w temacie. Pierwszym z brzegu przykładem są błędy w nazwiskach polskich pisarzy, z których największym jest przekręcenie nazwiska Zygmunta Miłoszewskiego na "Miłoszewicz". Koehler namawia do wydawania polskich książek, odwołując się do "moralnego zobowiązania" Brytyjczyków, u podstawy którego miałyby leżeć "niedawne akty przemocy w stosunku do Polaków w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza po Brexicie".
Na uwagę zasługuje też druga przedstawiona w Londynie prezentacja. Jej autor, Andrzej Zysk z wydawnictwa Zysk i S-ka, przekonuje m.in., że , do którego "docierają zachodnie trendy". Nie najlepiej wygląda też zapis polskich wydawnictw z błędami.
Materiały przygotowane przez polskich przedstawicieli są wyjątkowo ubogie w treść i toporne w formie. Zastosowany przez autorów język angielski też pozostawia wiele do życzenia i u Brytyjczyków może wywoływać jedynie śmiech lub politowanie.
na długiej przerwie, przed rozpoczęciem lekcji.
"To zaprzepaszczanie wieloletniej pracy"
Wystąpienie przedstawicieli państwowego Instytutu Książki podsumowała w swoim liście do jego dyrektora agentka literacka Magdalena Dębowska. "To zaprzepaszczanie wieloletniej pracy, podkopywanie zaufania, na które z trudem pracujemy od lat – my, agenci i szefowie działów praw polskich wydawnictw, a przede wszystkim pracownicy merytoryczni Instytutu Książki" – pisze. "Obecność Polski w Londynie w 2017 roku – rola tzw. gościa honorowego – to efekt wieloletniej pracy bardzo wielu osób" – dodaje. "Takie wystąpienie, które zaprzecza wszystkiemu, co zostało wypracowane.
" – ocenia i nazywa działania Instytutu "amatorszczyzną".