Przede wszystkim do księgarń trafia w najbliższej przyszłości jego „Autobiografia w sensie ścisłym, a nawet umownym”, od kilku tygodni już tam jest licząca blisko osiemset stronic księga Witolda Beresia „Pilchu. Na rogu Wiślnej i Hożej”, a od Wielkanocy – „Pretensja o tytuł jest jedyną, jaką można mieć. Felietony z «Polityki»”. No i będzie jeszcze – choć dokładnie nie wiadomo kiedy – ostatnia, niedokończona powieść Pilcha.
Rzadko się tego słowa używa w stosunku do pisarza – i to pisarza nie zajmującego się literaturą gatunkową – ale nie bójmy się go. Otóż Pilch nie dość, że był pisarzem znanym, cenionym, szanowanym, wybitnym, czy jak go tam jeszcze określimy, był także po prostu gwiazdą polskiej literatury.
Po czym to można poznać? Ano po tym, że przekroczył granicę, która wyznacza obszar literackiego, artystycznego uznania od fałszywie błyszczącego świata celebrytów i przeszedł przez nią do świata osób rozpoznawanych nie tylko przez odbiorców literatury.
Po jednej stronie tej granicy się po prostu czyta i ceni autorów za to, co napisali, po drugiej – to, co napisali traci na znaczeniu, tam wzbudza zainteresowanie ich życie prywatne, zauważalna obecność na imprezach, opinie na rozmaite tematy, na których zresztą niekoniecznie muszą się znać.
Oczywiście gwiazdorstwo literackie ma szczęśliwie nieco inny wymiar niż popkulturowe, no ale zawsze co gwiazdorstwo to gwiazdorstwo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.