Powrót pisarza z zasadami. „Napisał prawdę, więc wylali na niego kubeł pomyj”

Powrót pisarza z zasadami. „Napisał prawdę, więc wylali na niego kubeł pomyj”

Kazimierz Orłoś
Kazimierz Orłoś Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Kazimierz Orłoś to pisarz ważny dla polskiej literatury i – szerzej – kultury nie tylko ze względów artystycznych, ale także moralnych. Pisze świetnie i zajmuje odważną postawę w życiu. Dlatego jego nowa książka jest wydarzeniem, choć wygląda na to, że na razie nie wszyscy, którzy powinni to wiedzieć – wiedzą. A „Powrót” to po prostu tom pięknych opowiadań.

Orłoś debiutował opowiadaniem na łamach miesięcznika „Twórczość”, jeszcze jako student, w 1958 roku. Wszedł więc do literatury już po upadku socrealizmu i wierzył, że może ona w prawdziwy sposób opisywać i ludzi i świat, w którym żyją. Że teraz będzie rozwijała się swobodnie.

A może nie do końca uwierzył, ale uznał, że takie jest jej podstawowe zadanie i temu pozostał wierny przez całe życie. Z wszystkimi konsekwencjami tej wierności. „Myślę, że cel pisania nigdy nie ulega zmianie, jeśli przyjmiemy, że opis życia ludzkiego jest celem podstawowym” – mówił wiele lat później, już po tym, jak komuna stała się wspomnieniem.

Realizm w stanie czystym

Ale nim do tego doszło, Kazimierz Orłoś opublikował w latach 60. kilka tomów opowiadań i szybko stał się pisarzem znanym i cenionym, choć skromnym. Krytyka łączyła go z tzw. nurtem małego realizmu, czyli pisarzami, którzy skupiali się na opisywaniu drobnych zdarzeń w nadziei, że poprzez nie uda im się – choćby aluzyjnie – opowiedzieć o opresyjnym życiu w panującym wtedy ustroju. Że to jest dobry i skuteczny sposób na ominięcie cenzury.

Pisali dużo i rzeczywiście ciekawy obraz PRL-owskiej rzeczywistości udało im się pokazać. Ale Orłoś już wtedy zaczął mieć konflikty z cenzurą, o czym zresztą przypomina w nowej książce, która zawiera m.in. opowiadanie napisane w 1957 roku. Pisarz – jak wspomina – odnalazł je w szufladzie i zdziwił się, jak mógł wtedy liczyć na to, „że PRL-owska cenzura zgodzi się na druk”.

Źródło: Wprost