Obaj urodzili się w 1921 roku – oczywiście stąd te obchody, bo minęło stulecie ich urodzin. Stanisław Lem i Tadeusz Różewicz należeli więc do tego pokolenia, które zostało najdotkliwiej doświadczone przez II wojnę światową.
Pokolenia, które bardzo wyraziście zaistniało w polskiej literaturze może dlatego, że – mówiąc brutalnie – miało o czym pisać, bo los je ciężko dotknął, a może także dlatego, że wojna i okupacja spowodowała wielką wyrwę pokoleniową w polskiej literaturze i młodzi ludzie próbujący sił w pisaniu mieli – niestety – więcej niż inne pokolenia wolnej przestrzeni do zapełnienia.
Może też wreszcie dlatego, że byli już na progu pisarskiej drogi poddani dużemu ciśnieniu politycznemu i ci, którzy chcieli się szybko pokazać, musieli poddać się, albo przynajmniej udawać, że się podporządkowują doktrynie socrealizmu – a dzięki temu wyćwiczyli się w literackim lawirowaniu, pisaniu aluzyjnym i innych artystycznych wygibasach. Wyćwiczyli literacki język w trudnych warunkach.
Pisarze należący do tego pokolenia z reguły mieli podobne życiorysy, choćby nawet pochodzili z różnych środowisk. Tak było w ogólnych zarysach z Lemem i Różewiczem. I choć na planie artystycznym różniło ich wszystko, to jednak mieli ze sobą coś więcej wspólnego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.