Ania prosi o krótkofalówkę dla swojego syna Mykyty. Syreny? Kobieta nie zwraca na nie uwagi, nie ma czasu biegać do schronu.
Natasza ma 27 lat, ze strachu nie wychodzi ze schronu. Praktycznie nie śpi, nie zmienia ubrania, ma koszmary i biegunkę. – Za Kijowem jeszcze gorzej – przekonuje. – Drogi niebezpieczne, ostrzeliwane, z piwnicy nigdzie nie pójdę.
Nastia ma 18 lat i sinieje ze strachu, gdy słyszy dźwięk syren. Mama musiała wywieźć ją ze stolicy na zachód Ukrainy.
Odwiedziłam różne dzielnice Kijowa i opowiem wam o tym, jak żyją jego mieszkańcy, o czym myślą i czego dzisiaj się boją.
Bomby, walizki, panika
– Obudziliśmy się 24 lutego około 5 rano, bo coś silnie walnęło – opowiada Maria, mieszkanka dzielnicy Gołosijewo.
Praktycznie od razu ze wszystkich stron zastukotały po kostce brukowej kółka walizek. Wydawało się, że sprężyna ludzkiego napięcia też pękła – ludzie rzucili się do ucieczki ze stolicy. Wszyscy, nawet bez oficjalnych wiadomości wiedzieli, że zaczęła się wojna.
Alarmowe plecaki mieszkańcy Kijowa mieli w pogotowiu już od kilku tygodni. Podświadomie ludzie oczekiwali najgorszego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.