Białoruscy ochotnicy jadą na wojnę. „Nie da się usiedzieć, gdy Putin morduje dzieci”

Białoruscy ochotnicy jadą na wojnę. „Nie da się usiedzieć, gdy Putin morduje dzieci”

Białoruscy ochotnicy
Białoruscy ochotnicy Źródło: Wprost / Piotr Barejka
Nie wyobrażają sobie, że mogliby chodzić normalnie do pracy, gdy w Ukrainie giną kobiety i dzieci. Dlatego zostawiają swoich bliskich, pracę i codzienne życie, żeby walczyć. Do Ukrainy mają bilet w jedną stronę. Nie wiedzą, czy wrócą za miesiąc, dwa czy za rok. Białoruscy ochotnicy chcą się bić nie tylko za Ukrainę. Bo wiedzą, że bez wolnej Ukrainy nie będzie wolnej Białorusi.

Kilka hełmów leży na kaloryferze, pod ścianą stos apteczek, dalej kartony z wojskowymi butami i półka, gdzie upchano śpiwory. W niewielkim pokoju wisi też ukraińska flaga, obok historyczna flaga białoruska, symbol opozycji i wolnej Białorusi. Do środka wchodzą kolejni ochotnicy, którzy za kilka godzin ruszą do Kijowa. Jest Denis, Fiodar i Nikita. Dołączają Michaił i Roman*. Mają po jednej torbie, choć nie wiedzą, kiedy wrócą do domu.

– Jak pokonamy Putina, to nie będzie Łukaszenki. Teraz jest szansa, żeby to zrobić. To nasza motywacja – oznajmia Denis.
– Nie da się usiedzieć w miejscu – wtóruje mu Fiodar.
– Putin jest zabójcą, tak samo Łukaszenka. Oni zabijają ludzi, nie wyobrażam sobie, żeby nie jechać walczyć. Nie wiem, jak miałbym chodzić normalnie do pracy – mówi Nikita.
– Tam powinna pojechać cała Europa – stwierdza Denis.

W pokoju zbiera się kilkanaście osób. Wcześniej wyjechało już około setki.

Artykuł został opublikowany w 15/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Ponadto w magazynie