Kilka hełmów leży na kaloryferze, pod ścianą stos apteczek, dalej kartony z wojskowymi butami i półka, gdzie upchano śpiwory. W niewielkim pokoju wisi też ukraińska flaga, obok historyczna flaga białoruska, symbol opozycji i wolnej Białorusi. Do środka wchodzą kolejni ochotnicy, którzy za kilka godzin ruszą do Kijowa. Jest Denis, Fiodar i Nikita. Dołączają Michaił i Roman*. Mają po jednej torbie, choć nie wiedzą, kiedy wrócą do domu.
– Jak pokonamy Putina, to nie będzie Łukaszenki. Teraz jest szansa, żeby to zrobić. To nasza motywacja – oznajmia Denis.
– Nie da się usiedzieć w miejscu – wtóruje mu Fiodar.
– Putin jest zabójcą, tak samo Łukaszenka. Oni zabijają ludzi, nie wyobrażam sobie, żeby nie jechać walczyć. Nie wiem, jak miałbym chodzić normalnie do pracy – mówi Nikita.
– Tam powinna pojechać cała Europa – stwierdza Denis.
W pokoju zbiera się kilkanaście osób. Wcześniej wyjechało już około setki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.