Co mówi o nas, jako ludzkości to, co się stało w ukraińskiej Buczy, Irpieniu?
Zacznę od wydarzenia, o którym pisze Haruki Murakami w jednej ze swoich książek. Kiedy Mongołowie zdobyli Kijów, spędzili na rynek wszystkich kijowskich bojarów i ich rodziny. Rozłożyli na nich deski, na deskach postawili stoły. Zasiedli do uczty, grała orkiestra, Mongołowie jedli i się weselili przez kilka dni. Bojarzy umierali w cierpieniu, a cały lud Kijowa na to patrzył. To pierwszy przykład. Drugi to dolina Hindukusz w Indiach. Muzułmanie ścinali głowy tysiącom Hindusów i układali z nich wielkie stosy. Hindukusz oznacza po prostu rzeź Hindusów.
Dlaczego sięgam do tych przykładów? Ponieważ cala historia ludzkości jest zbudowana z takich sytuacji. Oczywiście, pewnie armie były bardziej okrutne od innych, ponieważ jest w nich przyzwolenie na sadyzm. Wiemy o rosyjskich gwałtach dokonywanych masowo na Niemkach, wiemy o Serbach gwałcących bośniackie muzułmanki. Ale wiemy też o tym, co się działo w więzieniu Abu Ghurajb, w którym gwałcono także dzieci, żeby wymóc zeznania na ich rodzicach.
To, co w tej sprawie jest istotne i mylące: współczesna humanistyka nauczyła nas myślenia o przemocy, agresji, okrucieństwie, jako o cechach, które dotyczą ludzi dysfunkcyjnych lub źle zsocjalizowanych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.