Paryski dziennikarz Philippe Lançon, bohater i autor tej książki, wybrał się 7. stycznia 2015 roku na zebranie w redakcji raczej kiepsko prosperującego tygodnika „Charlie Hebdo”, w którym był felietonistą piszącym o kulturze. „Zaparkował” rower na chodniku, wszedł na piętro do sali konferencyjnej i włączył się do burzliwej dyskusji, jako że był to dzień, w którym do księgarń trafiła powieść Michela Houellebecqa „Uległość”, budząca sensację zanim jeszcze się ukazała. Dla przypomnienia i stworzenia kontekstu: opisująca, jak muzułmanie bezboleśnie przejmują władzę we Francji.
Lançon odleciał myślami, potem uległ namowom i obiecał napisać o książce Houellebecqa, a potem zaczął się dyskretnie szykować do wyjścia, żeby wpaść do redakcji dziennika „Libération”, którego był dziennikarzem. Jeszcze pokazał koledze książkę o jazzie, którą miał w torbie i wtedy ten ciąg zwyczajnych zdarzeń eksplodował.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.