Wiktor Krajewski: Z optymizmem czy pesymizmem patrzysz w przyszłość?
Joanna Krupa: Wszystko zależy od danej chwili czy kąta, pod jakim patrzę. I szczerze mówiąc z wizją przyszłości bywa obecnie u mnie różnie. Za wszelką cenę staram się jednak znaleźć w sobie pokłady optymizmu, które pozwolą mi żyć spokojnie.
Mówisz, że się starasz. A udaje ci się znaleźć pozytywy?
Różnie z tym bywa. Zdarzają się momenty, że pojawia się we mnie strach przed tym, co się za chwilę stanie, bo przyszłości nigdy nie możemy być pewni. Najbardziej stresuję się przyszłością mojej córki. Ja już znam życie. Wiem, na czym polega, z czym to się je. Przeżyłam czterdzieści dwa lata. Przez ten czas poznałam doskonale wszystkie aspekty życia i...
I co?
Tęsknie za tym, co było, jak to wszystko niegdyś wyglądało. Tęsknota za przeszłością urosła we mnie całkiem duża. I pojawia się też poczucie, którego nie lubię, bo niestety uważam, że nie wrócimy już do tego, co miało miejsce jeszcze kilka lat temu.
Dzisiaj pukam się w głowę, że narzekałam na tak błahe problemy, które obecnie z perspektywy czasu wydają mi się śmieszne, w ogóle nie warte poświęcania im swojej uwagi czy energii.
Teraz zrobiłabym wszystko, żeby wrócić do tego, co już minęło. Moja córka nie pozna tamtych czasów. W porównaniu do mnie ma lepiej. Niewiedza bywa zbawienna.
W jakim sensie zbawienna?
Nie będzie miała poczucia straty, które co pewien czas narasta we mnie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.