Wśród pierwszych doniesień o starciach pod Kijowem w marcu 2022 roku były obrazy rosyjskich wozów bojowych w charakterystycznym paradnym malowaniu, ze Wstęgą św. Jerzego. Rosja Putina od kilkunastu lat przywraca ten imperialny symbol, o barwach pomarańczowej i czarnej, nawiązujących do płomieni i dymu, jako upamiętnienie ofiar Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Czołgi szykowane były zapewne na paradę zwycięstwa w Kijowie, a teraz większość z nich nie pojedzie nawet na moskiewskiej paradzie 9 maja, obchodzonej w Rosji jako dzień zwycięstwa nad faszyzmem.
Bliskość tej daty i jej symboliczna wymowność każą analitykom postawić pytanie: jak daleko jest w stanie posunąć się Rosja pod rządami putinowskiej oligarchii, żeby na przekór oczywistym faktom moskiewski Dzień Zwycięstwa 2022 nie został przesłoniony cieniem porażki „wojskowej operacji specjalnej”, zgodnie z propagandą wycelowanej przecież analogicznie w zachodnich faszystów zagrażających słowiańskim braciom z Ukrainy.
W tym kontekście zaś mówi się o ostatecznym straszaku – broni atomowej, przypominając, że rosyjska doktryna wojenna jako jedyna na świecie dopuszcza użycie jej przed przeciwnikiem. Żadna inna nuklearna potęga nie mówi jakoby o niczym innym jak o gwarantowanym odwecie. W amerykańskiej doktrynie nazywa się ona Mutual Assured Destruction, Gwarantowane Wzajemne Zniszczenie. Wygodnie skracane do MAD, czyli po polsku szaleństwo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.