Wiktor Krajewski: Gdyby przyjrzeć się uważnie pani życiu, można wysnuć jeden wniosek. Magda Gessler to długodystansowiec.
Magda Gessler: Czas i odczuwanie nie uległy we mnie żadnej zmianie. Zmieniła się natomiast optyka patrzenia na samą siebie, polegająca na tym, że cenię siebie mocniej, a co za tym idzie lubię siebie bardziej. Lubię nadawać sobie większej wartości.
A tak do tej pory nie było?
Nie było to aż tak jasne i klarowne, jak stało się to niedawno. W każdym środowisku, do którego wchodziłam, stawałam się na tle innych przerysowana. Do tej pory spotykam się z komentarzami, że fantazjuję, gdy mówię o sobie i moim życiu. Nie ubolewam jednak nad tym, że takie myśli pojawiają się u innych, bo są ich problemem, a nie moim.
W „Kuchennych rewolucjach” widzę rzeczy, które nie są dostrzegane przez innych i przewiduję, co stanie się za chwilę. Naoczni świadkowie tych sytuacji upewniają się po dwadzieścia razy, czy dobrze widzą to, czego przed chwilą doświadczyli. Problemy drugiego człowieka są dla mnie ważne i dostrzegalne. Potrafię czytać z ludzi, jak z otwartej książki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.