Jest pan zdziwiony najnowszymi wynikami badań na temat pornografii?
Zdziwiony i zaskoczony. Nie przypuszczałem, że pornografia będzie aż tak niszcząca dla relacji.
Zabrzmiał pan teraz bardzo konserwatywnie. A przecież był pan tym specjalistą, który mocno lobbował za depenalizacją pornografii.
Pani nie pamięta tych czasów, ale kiedyś filmy pornograficzne można było tylko kupić na taśmach VHS na bazarze Różyckiego w Warszawie. Tak, uważałem, że dostępność pornografii i jej depenalizacja może urozmaicić i ubogacić życie seksualne par.
Gdyby pan wiedział, że to będzie miało taki wpływ, nie wypowiadałby się pan o pornografii tak pozytywnie?
Pornografia jest szalenie złożonym tematem, bo ma mnóstwo definicji. Od tej najprostszej: czyli obrazy mające na celu wywołanie podniecenia seksualnego po definicje feministyczne, które mówią o tym, że pornografia jest wykorzystaniem ciała kobiet. Piśmiennictwo na temat wpływu pornografii na związki jest niejednoznaczne, to znaczy do tej pory nie wiedzieliśmy, co oznacza dla pary fakt, że mężczyzna ogląda pornografię. Uwaga! Nie mówimy o uzależnieniu od pornografii, bo ono zostało dokładniej zbadanie i wiemy, że osoby uzależnione od pornografii nie są w stanie prowadzić satysfakcjonującego życia miłosnego i utrzymać związku emocjonalnego.
Teraz mamy najnowsze amerykańskie badania z Uniwersytetu w Bostonie robione z uwzględnieniem metod obrazowania mózgu. I widzimy bardzo alarmujące statystyki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.