Jak w Polsce upokarza się dzieci z zespołem Downa. Kobas Laksa: Musimy znosić opresyjny system

Jak w Polsce upokarza się dzieci z zespołem Downa. Kobas Laksa: Musimy znosić opresyjny system

Kobas Laksa z synem Jonatanem
Kobas Laksa z synem Jonatanem Źródło: Archiwum prywatne / Kobas Laksa
– Nie może być tak, że biegamy na terapie, stajemy na głowie, żeby nasze dzieciaki się lepiej rozwijały, a musimy znosić jeszcze opresyjny system nieustannego sprawdzania nas i naszych dzieciaków. Upokarzające traktowanie, bieganie po kwitki świadczące o niepełnosprawności, co roku, nie wnosi nic w rozwój naszych dzieci, a dokłada nam frustracji. Nie zgadzamy się na karmienie biurokratycznej maszyny działającej na opresyjnych przepisach. Dajcie nam żyć i wierzyć, że będzie lepiej – mówi Kobas Laksa, ojciec Jonatana.

Krystyna Romanowska: O czym świadczy ogromny sprzeciw wokół listy niepełnosprawności i braku na niej ludzi z zespołem Downa?

Kobas Laksa: Dla mnie osobiście, jako dla administratora największego forum rodziców dla dzieci z trisomią „Zakątek 21”, jest ona dowodem na to, że nasza społeczność przez ostatnie lata stała się skonsolidowana i solidarna. Z ogromnym wzruszeniem obserwowałem potężny odzew po moim poście, w którym oznajmiłem, że mój 11-letni syn, Jonatan, został skreślony z „listy niepełnosprawości” i będziemy musieli co roku udowadniać, że jednak w pełni sprawny wciąż nie jest, pomimo naszych starań.

Zaskoczyła mnie lawina komentarzy i udostępnień. Nie spodziewałem się, że będzie aż taki odzew osób spoza środowiska rodziców dzieci z zespołem Downa. Cała ta akcja była konieczna. Lista niepełnosprawności, których orzekanie miało być na stałe (do 16 roku życia, a po 16 roku już do końca życia) miała usunąć chociaż jedną z anomalii w orzecznictwie, czyli udowadnianie kilka, kilkanaście razy w życiu przed urzędnikami, że pomimo tysiąca terapii i wsparcia zespół Downa jednak nie zniknął.

Powtarzający się sarkastyczny żart o „cudownym ozdrowieniu” ludzi z zespołem Downa to wyraz bezsilności rodziców wobec bezdusznej machiny urzędniczej. Tylko my, rodzice niepełnosprawnych dzieciaków, wiemy, jak wyglądają te „ścieżki zdrowia” w celu zebrania potrzebnych dokumentów. Dla ludzi o mocnych nerwach polecam wizyty w ośrodkach orzekania o niepełnosprawności. Ja chodzę do miejskiego ośrodka orzekania w Warszawie.

Cały wywiad dostępny jest w 37/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Ponadto w magazynie