Wozy opancerzone, godzina policyjna i chmury gazu łzawiącego. Tak wyglądało amerykańskie Ferguson w stanie Missouri po incydencie z 9 sierpnia, w którym z ręki białego policjanta zginął czarnoskóry 18-latek Michael Brown. Owego feralnego dnia Brown, wychodząc ze sklepu, wdał się w sprzeczkę policjantem. Zginął od policyjnych kul. W jego ciele znaleziono ich co najmniej sześć. Gdyby Brown był biały, do zamieszek by nie doszło. Ale w 20-tysięcznym Ferguson narastała frustracja na tle rasowym. Choć 70 proc. mieszkańców tej położonej na przedmieściach Saint Louis miejscowości jest czarnych, to rządzą w nim biali. Ferguson to miasto wtórnej segregacji rasowej. Jeszcze w 1970 r. biali stanowili 99 proc. mieszkańców. Dziś jest ich 29 proc., a Afroamerykanów 67 proc. Zaledwie kilkadziesiąt lat wystarczyło na diametralną przemianę krajobrazu etnicznego. Na ile w grę wchodził tu rasizm? Na obecną sytuację z pewnością miały wpływ indywidualne decyzje o wyprowadzce lub przyjeździe. I choć trudno w to uwierzyć, stoją za nimi reguły matematyczne.
MATEMATYKA RASIZMU
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.