Nobel dla Tokarczuk, czyli obywatele świata

Nobel dla Tokarczuk, czyli obywatele świata

Olga Tokarczuk
Olga Tokarczuk Źródło: Newspix.pl / ULLSTEIN
Sukces Olgi Tokarczuk dowodzi, że dzisiaj polscy twórcy biorą pełnoprawny udział w dyskusji o kształcie współczesnego świata.

To świetny czas dla polskiej kultury. Pamiętam lata, kiedy w korespondencjach z festiwali filmowych pisało się o „polskich akcentach”, wyłapując operatora czy scenografkę, którzy pracowali przy zagranicznych produkcjach. Słynne zdjęcie, na którym w Cannes pozują m.in. Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Krzysztof Kieślowski, Ryszard Bugajski oglądało się jak obrazek z odległej epoki, w której głos rodzimych artystów liczył się w świecie.

Dzisiaj polscy twórcy biorą pełnoprawny udział w dyskusji o kształcie współczesnego świata. Nobel dla Olgi Tokarczuk jest wielkim wydarzeniem i z pewnością ściągnie dodatkową uwagę na naszą literaturę – tak jak triumf Orhana Pahmuka, na przekór stereotypom, pokazał inną, intelektualną twarz Turcji. Ale nasze kino, literatura, teatr od dawna nie są egzotycznymi ciekawostkami z obcego Wschodu.

Chyba w kinie widać to najmocniej. Paweł Pawlikowski stał się jednym z najważniejszych europejskich twórców, a jego propozycje z marszu wymienia się jako pretendentów do Oscarów, Globów i festiwalowych laurów. Agnieszka Holland pełni funkcję przewodniczącej RadyEuropejskiej Akademii Filmowej i jej kolejne filmy pod każdą szerokością geograficzną ogląda się jak ostrzeżenia przed rosnącymi faszyzmami. A obok mistrzów wyrastają nowe pokolenia „obywateli świata”. Małgorzata Szumowska w ostatnich latach zasiadała w jury m.in. festiwali w Wenecji i Berlinie, a teraz „wynajęli” ją Irlandczycy do międzynarodowej produkcji bez udziału Polski. „Córki Dancingu” zebrały w Stanach nawet lepsze recenzje niż w kraju. Jan Komasa podróżuje z „Bożym ciałem”, na kanwie którego Amerykanie chcą robić serial. Na Berlinale dostajemy Niedźwiedzie cztery razy pod rząd. Nie wspominając o armii profesjonalistów – z operatorami na czele, którzy pracują nie bacząc na państwowe granice, zarówno na rynku filmowym, jak i reklamowym.

I podobnie w teatrze: poza Krzysztofem Warlikowskim czy Krystianem Lupą, zw swoimi przedstawieniami w świat wyjeżdża kolejna generacja reżyserów, jak choćby współpracująca z California Institute of Arts i reżyserująca opery w Niemczech Natalia Korczakowska. Sukcesy odnosimy w muzyce klasycznej. W coraz częściej nobilitowanych grach komputerowych.

Bo choć wciąż walczymy, aby oczyścić naszą mentalność ze strzępów nacjonalizmu i PRL-u, nasza kultura nie jest zaściankiem. Olga Tokarczuk, noblistka, daje dowód, że można nieść świadectwo, skąd się pochodzi, nie proponując „literatury narodowej”. Że pragnienie wolności i metafizyczny niepokój bywają w polskim dziedzictwie silniejsze od kołtuństwa. Że własne korzenie są najcenniejsze, gdy pozwalają lepiej rozumieć siebie, ale i ludzi wywodzących się z odmiennych tradycji. A że wśród rządzących „inny mamy klimat”? Na szczęście, artyści umieją rozmawiać nad głowami upojonych władzą urzędników.

Czytaj też:
Olga Tokarczuk: Nigdy nie myślałam o sobie w kategoriach noblistki

Źródło: Wprost