Zgodnie z utrwalonym już zwyczajem ostatni piątek października obchodzony jest jako Tęczowy Piątek. W tym dniu uczniowie wyrażają akceptację, życzliwość i solidarność z koleżankami i kolegami LGBT. Tradycyjnie też już do akcji nie włącza się ministerstwo edukacji. Po raz kolejny wręcz organizuje akcję konkurencyjną.
Ale jaką! Minister Dariusz Piontkowski zachęca do udziału w działaniach pod hasłem „Szkoła Pamięta”. W związku ze zbliżającym się dniem Wszystkich Świętych proponuje, by uczniowie pielęgnowali pamięć o bohaterach II Wojny Światowej. W czasach, w których młodzi nie pamiętają nawet 4 czerwca i mają do niego podobny sentyment, jak do Powstania Styczniowego, próba zainteresowania ich grobami bohaterów wojennych to czysta brawura. Z jednej strony mamy realne problemy nastolatków, z drugiej inicjatywę o temperaturze akademii ku czci.
Jednak ta potyczka dwóch światów mówi nam dużo o polskiej szkole i pomyśle na nią kolejnych ekip, ale najbardziej PiS. Tak właśnie wygląda szkoła - jak cmentarz z grobami bohaterów, na którym uczniowie uczą się o wielkiej historii, ale nie uczą się, jak żyć we współczesnym świecie. Jak działać zespołowo, myśleć, być kreatywnym. Jak szanować się nawzajem i nie bać inności. Tego wszystkiego szkoła ich nie uczy ani w piątek, ani w poniedziałek. Za to skłania do rywalizacji z kolegami, wykonywania poleceń, bezrozumności w przeładowanych szczegółami podstawach programowych.
Symptomatyczny jest też wybór, jakiego dokonuje minister. Tam, gdzie ma pozostawionych samych sobie młodych ludzi wystawionych na szkolną agresję, przemoc psychiczną i fizyczną z powodu orientacji seksualnej zachowuje obojętność. Ożywienie okazuje, kiedy kolejne szkoły włączają się do cmentarnej akcji ku chwale bohaterów. Nie po raz pierwszy okazuje się, że dla władz oświatowych uczeń niewiele znaczy. Że najważniejszy jest właściwy kierunek, a nie żywy człowiek.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.