Polowanie na przedsiębiorców

Polowanie na przedsiębiorców

Firma
Firma Źródło: Shutterstock / UfaBizPhoto
Polska trzeci raz z rzędu spadła w prestiżowym rankingu Banku Światowego. Klimat do robienia biznesu się u nas pogarsza. Bezprawne areszty, zarzuty bez pokrycia i spektakularne zatrzymania transmitowane w mediach. Tak wygląda w Polsce los przedsiębiorców. Szczególnie tych najbogatszych.

W rankingu Doing Business 2020, który ocenia 190 krajów pod kątem najbardziej przyjaznych biznesowi regulacji, Polska uplasowała się na 40. miejscu – podał właśnie Bank Światowy. Dwa lata temu byliśmy na 27. pozycji. Rok temu na 33. miejscu. Wychodzi, że w ciągu trzech lat przesunęliśmy się o 13 oczek w dół.

Pan Carlos Pinerua, przedstawiciel Banku Światowego na Polskę tłumaczy, że spadek wynika głównie z tego, że polscy przedsiębiorcy potrzebowali więcej czasu na rejestrację w sądzie przeniesienia własności nieruchomości. „Istnieje pole do poprawy w zakresie zakładania firm czy płacenia podatków, co wciąż zajmuje polskim przedsiębiorcom zbyt dużo czasu w porównaniu do innych krajów” - wylicza.

Tyle technikalia, ale jaki naprawdę klimat panuje wśród polskich firm? Podam parę przykładów.

W listopadzie minie już 3,5 roku od zatrzymania Jerzego Krzanowskiego, który razem z bratem Adamem prowadzi w Krośnie Grupę Nowy Styl, jednego z największych na świecie producentów mebli biurowych. Na ich krzesłach siedzą kibice największych stadionów piłkarskich świata. Będą na nich siedzieć też w Katarze, gdzie za trzy lata rozegrany zostanie kolejny mundial.

CBA przyszło do niego o 6 rano. Ktoś zaczął dzwonić do bramy. Na początku myślał, że to jacyś zamaskowani bandyci chcą go okraść. Później był już dzwonek do drzwi. Otworzył w samej bieliźnie. Ubrał się, wsiadł do samochodu, którym przewieziono go na izbę zatrzymań. To był maj 2016 r. Do tej pory nie sformułowano jeszcze aktu oskarżenia.

W tej samej zresztą sprawie zatrzymano Wojciecha Wajdę, również jednego z najbogatszych Polaków, twórcę informatycznej spółki Wasko z Gliwic. Po tym, jak trafił do aresztu kurs jego firmy, zaliczył na giełdzie historyczne dno. W 2016 roku, czyli wtedy kiedy Wajda był za kratkami firma zanotowała pierwszą w historii stratę. Chory na raka biznesmen mimo opinii lekarskich o pogarszającym się stanie zdrowia nie mógł opuścić aresztu. Rozpoczął więc głodówkę. Za swoim szefem stawili się pracownicy, którzy zapowiedzieli protest w obronie Wajdy przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Dopiero wtedy sąd uległ. Chudszy o 10 kilo Wajda opuścił areszt i został przetransportowany do kliniki w Zabrzu. Ale jego sprawa trwa nadal. Po ponad trzech latach od tego zatrzymania i aresztu też nie ma aktu oskarżenia.

Rok temu kilku zamaskowanych agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszło z długą bronią do domu Piotra Osieckiego. To znany warszawski biznesmen. Jeden z najbogatszych Polaków. Po jego zatrzymaniu oświadczenie wydaje Polska Rada Biznesu: „Areszt, który powinien być ostatecznością staje się w Polsce narzędziem stosowanym bez potrzeby i umiaru. Bez orzeczenia o winie, dotkliwie ukarany został nie tylko Piotr Osiecki i jego rodzina, ale również inwestorzy Altus TFI, zarządzanych funduszy, jak również spółek portfelowych”. Przed aresztem kurs akcji Altusa oscylował w granicach 8 zł. Dzisiaj wynosi już tylko 1,3 zł. Z zarządzanych w szczytowym momencie 14 mld zł aktywów, zostało niecałe pół miliona złotych.

Kiedy zatrzymano Jerzego Krzanowskiego, do jego firmy pisma zaczęli słać kontrahenci. Jego spółka 90 proc. biznesu prowadzi poza Polską, bo przez lata zdążyła kupić wiele zagranicznych firm ze swojej branży. Klienci chcieli rezygnować z dostaw mebli. Krzanowski zaczął przegrywać kolejne przetargi. Banki dopytywały co się dzieje, bo słyszeli w telewizji, że zatrzymali właściciela.

Telewizję oglądają też mali i średni przedsiębiorcy, którzy widzą, jak praktycznie co miesiąc służby zatrzymują jakiegoś znanego polskiego przedsiębiorcę czy menadżera. Pojawia się pytanie: skoro mogli zatrzymać jednego z najbogatszych, to tym bardziej mogą zamknąć takiego malucha jak ja. Wojciech Warski z Business Centre Club, kolejnej instytucji, która protestowała w obronie zatrzymanych przedsiębiorców, mówi, że wśród polskiego biznesu czuć strach. Kolejnymi zatrzymaniami ludzi biznesu kreuje się atmosferę zagrożenia. Czują ją nie tylko polscy przedsiębiorcy, ale też zagraniczni inwestorzy, którzy przecież też czytają gazety i widzą co się u nas dzieje. Oglądają każdą złotówkę zanim mieliby ją wydać w Polsce, gdzie nie tak dawno były przecież długie okresy, kiedy praktycznie co tydzień zatrzymywano jakiegoś znanego przedsiębiorcy czy menadżera.

Tę atmosferę zagrożenia już najlepiej pokazuje brawurowa ucieczka miliardera Leszka Czarneckiego, który przewożony przez żonę w bagażniku samochodu chciał uniknąć pułapki jaką zastawiły na niego służby. O sprawie pisał szeroko 7 marca tego roku „Puls Biznesu”. - To przypomina czasy PRL, kiedy w 1981 roku CIA ewakuowało z Polski Ryszarda Kuklińskiego. I atmosfera do robienia biznesu w Polsce też trochę zaczyna przypominać tamten słusznie miniony ustrój.

Źródło: Wprost