Flagi Rosji nie będzie ani na olimpiadzie w Tokio, ani na Mundialu w Katarze. Rosyjscy sportowcy wykluczeni na cztery lata ze wszystkich międzynarodowych imprez sportowych. To pierwsza poważna decyzja międzynarodowej agencji antydopingowej Wada, podjęta po przejęciu kierowania nią przez byłego polskiego ministra sportu, Witolda Bańkę. Żeby takie wykluczenie Rosji było możliwe, trzeba było przeprowadzić poważną czystkę w zarządzie Wada, usuwając z niego ludzi, zbyt przychylnie patrzących na wybryki Rosjan.
Wiadomo, że w sporcie na wysokim poziomie nikt nie jest święty. Rosjanie uczynili jednak z dopingowego procederu oficjalny system, autoryzowany przez najwyższe władze. Nic przecież politykom nie przydaje się tak, jak sportowe sukcesy. Władymir Putin chętnie grzał się przy tydojdm ogniu, zapewniając wspomaganie w pełnym zakresie usług, ze szprycowaniem olimpijczyków i mistrzów świata nielegalnymi substancjami włącznie. Gdy system krycia koksujących się rosyjskich mistrzów się wydał, kilku ludzi, którzy znali jego zawiłości zginęło nagle i w podejrzanych okolicznościach a część uciekła za granicę, żeby uratować życie.
Afera stała się symbolem zepsucia i wynaturzenia putinowskiego systemu. Nic jednak nie wskazuje, żeby dyskwalifikacja Rosji miała coś zmienić. Wiedzą to dobrze rosyjscy działacze, narzekający publicznie, że nie da się walczyć z procederem zatwierdzonym na najwyższych szczeblach rządowych. Tam zaś obowiązuje typowa postsowiecka paranoja: przeciw świętej i niepokalanej Matce Rosji zawiązany został wrogi spisek, mający pognębić wstające z kolan po latach upokorzeń imperium. Tak jest przecież od lat usprawiedliwiana każda akcja Moskwy, od aneksji Krymu i wojny w Donbasie począwszy. Idę o zakład, że decyzję Wada w sprawie rosyjskiego sportu też się tak wyjaśni Rosjanom. Źli nie będą politycy, koksujący reprezentantów kraju dla propagandowych i finansowych celów, tylko Wada, chodząca na pasku wojennych podżegaczy, nienawidzących Rosji. Wystarczy się tylko przyjrzeć, kto kieruje tą wrogą Moskwie organizacją. Witold Bańka to Polak, a Polacy jak wiadomo rusofobię wysysają z mlekiem matki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.