Jeszcze o uchwałach

Jeszcze o uchwałach

Flagi LGBT, zdjęcie ilustracyjne
Flagi LGBT, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia
„Nie pozwolimy wywierać administracyjnej presji na rzecz stosowania politycznej poprawności (słusznie zwanej niekiedy po prostu homopropagandą) w wybranych zawodach. Będziemy chronili m.in. nauczycieli i przedsiębiorców przed narzucaniem im nieprofesjonalnych kryteriów działania np. w pracy wychowawczej, przy doborze pracowników, czy kontrahentów”.

To fragment uchwały „Powiat świdnicki wolny od ideologii LGBT+”, podobne przyjęły także inne samorządy a pewnie wkrótce dołączą kolejne bo temat medialnie „żre”. Warto się zatem pochylić nieco uważniej nad ich treścią bo choć bełkotliwa, to potencjalnie niebezpieczna. W przytoczonym fragmencie uchwałodawca deklaruje ochronę przedsiębiorców przed „narzucaniem im nieprofesjonalnych kryteriów działania przy doborze pracowników, czy kontrahentów”.

Nietrudno się domyślić, że w kwestii narzucania kontrahentów chodzi o przypadki podobne do słynnego drukarza, który odmówił wydrukowania baneru z tęczą. I choć prawo zakazuje odmawiania świadczenia usług według niemerytorycznych kryteriów, można od biedy dyskutować nad granicami swobody gospodarczej i prawie przedsiębiorcy do odmowy wspierania swoimi usługami celów, z którymi się nie zgadza. Jako osoba prowadząca działalność gospodarczą chciałabym mieć prawo do klauzuli sumienia ale zdaję sobie też sprawę jak bardzo niebezpieczne jest przyzwolenie na uznaniowe odmawianie obsługi wybranym grupom. O co jednak chodzi z tym chronieniem przedsiębiorców przed narzucaniem im nieprofesjonalnych kryteriów doboru pracowników? Czy powiat świdnicki deklaruje ochronę przedsiębiorcy, który odmówi zatrudnienia geja bo nie popiera „ideologii LGBT”, czy przeciwnie - będzie bronić prawa Ikei do zwolnienia pracownika za nieakceptowalną zdaniem pracodawcy homofobię w miejscu pracy? I czy jeśli samorządowcy w imieniu całego powiatu deklarują go jako „strefę wolną od ideologii LGBT” to prywatny pracodawca może ogłosić swoją firmę „strefą wolną od ideologii prawicowej” i kierować się przy zatrudnianiu pracowników ich światopoglądem?

To wszystko jednak zbędne rozważania, bo te uchwały to klasyczne wydmuszki bez żadnej mocy prawnej. W sprawie podobnej uchwały z kieleckiego miał już okazję wypowiedzieć się Wojewódzki Sąd Administracyjny, i uznał, że taka deklaracja nie jest aktem prawa miejscowego i jest właściwie bez praktycznego znaczenia. Może więc nie być okazji sprawdzić jak samorządowcy zamierzają wdrażać swoją deklarację. Można się co najwyżej zastanawiać kto gminy wpakował w coś, co nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość za to musi się skończyć wizerunkową klęską.