W moim domu wybuchła wczoraj wojna o laptopa. Starsze dziecko miało właśnie zacząć przez internet korepetycje z matematyki, podczas gdy drugie, młodsze, projektowało grę komputerową. Ja pisałam tekst do najnowszego wydania tygodnika Wprost i potrzebowałam spokoju. Z chwilą rozpoczęcia korepetycji spokój się skończył, bo laptop z projektem gry zmienił gwałtownie miejsce pobytu. Wojna była gwałtowna, musiałam mediować, w efekcie tekst pisałam w nocy.
Znajoma, matka dwójki dzieci, architektka pracuje właśnie z mężem nad ważną inwestycją. Jak zwykle, na etapie planu i projektowania, pracują w domu. Sytuacja skomplikowała się, od kiedy w domu pracują również ich synowie. Młodszy, uczeń pierwszej klasy, dostaje zadania edukacyjne na platformie e-learningowej, która jest aktywna w godzinach pracy dorosłych. Szkopuł w rym, że ośmiolatek nie ma swojego komputera. Moja znajoma mogłaby oddać synowi swój, ale wtedy ona sama nie mogłaby pracować. Ośmiolatek nie loguje się więc na lekcjach. - Co mam zrobić? - pyta mnie przez telefon znajoma. - Kupić nowy komputer, bo mamy zarazę?
To dobrze, że nauczyciele szukają sposobów na to, by opanować sytuację z nieplanowaną przerwą w nauce. Nie można mieć do nikogo pretensji o to, że nie ma jednego idealnego rozwiązania, że nie każde dziecko ma swój komputer, że nie w każdym domu może być komputer, a nawet internet. To sytuacja nadzwyczajna, do której nie ma procedur, utrą się w boju. Jednak trzeba przyznać, że sytuacja jest nerwowa.
Byłaby łatwiejsza, gdyby nie oceny. Wszyscy uczniowie zostaną rozliczeni z tego, co zrealizowali podczas, jak to mówią, „koronaferii”. W naszym systemie edukacji ocena to główny filar, który niesie ucznia przez kolejne etapy kształcenia. To ocena decyduje, w jakiej szkole średniej uczeń będzie mógł się uczyć, to ona mówi, ile uczeń jest wart, ile wart jest jego nauczyciel, jego szkoła. Ocena to królowa polskiej edukacji, jej najgłębszy sens. I teraz nauczyciele będą stawiać oceny za naukę zdalną, zarówno tym uczniom, którzy mają swój komputer, jak i tym, który go muszą pożyczyć od rodziców, albo rodzeństwa. Tym, którzy mają internet i tym, którym on się rwie. Dla niektórych uczniów jest ona podwójnie ważna, bo na przykład czeka ich rekrutacja do szkół średnich, gdzie oczywiście Jej Wysokość Ocena na świadectwie jest jednym z głównych kryteriów przyjęcia. Czy to możliwe, że ktoś będzie miał gorszą średnią niż by miał, gdyby nie było zarazy i przez to nie dostanie się do wybranej szkoły, bo na przykład mieszka w miejscu, w którym jest słaby zasięg? Możliwe.
Próbowałam dziś pomóc 11-letniemu synowi w matematyce i poległam. Pokonał mnie temat skali liczbowej. Zdarza się, nie wszystkie dzieci mają rodziców, którzy radzą sobie z matematyką, nauczyłam dziecko, jak obliczać odległość na mapie za pomocą skali liniowej. Jednak wymaganej przez podstawę programową umiejętności obliczania skali liczbowej mój syn nadal nie posiada. A co z dziećmi, których rodzice nie radzą sobie nie tylko z matematyką, ale i z polskim? Albo radzą sobie, ale muszą być do dyspozycji szefa i nie mają czasu pomóc w zdalnej edukacji? Wszystkich straszy widmo oceny, która wcześniej, czy później wyłoni się z przyszłości i przypieczętuje los naszych dzieci. Akurat w szkole mojego syna nie ma ocen, z czego jestem dumna, jednak inni rodzice muszą martwić się nie o to, czy ich dziecko umie obliczać odległość na mapie, tylko o to, czy nie dostanie z tego powodu szatańskiej jedynki, piętna beznadziejności, znaku, który decyduje w edukacji o wszystkim.
Epidemia i wynikająca z niej izolacja, ograniczenie konsumpcji, ograniczona mobilność i aktywność odsłaniają przed nami różne rzeczy, które dotychczas pomijaliśmy. Wielu z nas spodziewa się nadchodzącego przewartościowania. Jedną z rzeczy, która pokazuje swoje słabości jest system edukacji. Jest na tyle słaby, że nie uczy, jak rozwiązać problem, tylko, jak się wykazać, żeby zostać dobrze ocenionym. Może katastrofa z ocenami, która pewnie nas wkrótce czeka sprawi, że po koronawirusie zaczniemy poważniej dyskutować o tym, czego uczymy nasze dzieci.
Czytaj też:
Szkoły w Polsce zamknięte z powodu koronawirusa. Pierwsza Dama zabrała głos
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.