Szefowa rządu Norwegii Erna Solberg już w początkach pandemii zorganizowała konferencję prasową dla najmłodszych obywateli. „Wiele dzieci uważa, że to, co się dzieje, jest przerażające. Ważne, żeby wiedziały, że mają prawo się bać” – wyjaśniła i odpowiadała na pytania, które dzieci mogły zadawać poprzez rozmaite kanały. Od „czy mogę wyprawić urodziny?”, przez „jak długo potrwa wynalezienie szczepionki?”, po „jak mogę pomóc?”.
Gdy słucham przedstawicieli władzy w Polsce, odnoszę wrażenie, że oni sami chcieliby zadać wiele pytań, tylko nie bardzo mają komu. Trochę mi nawet szkoda ministra edukacji, który wyraźnie boi się dzieci i młodzieży. Dlatego traktuje tę część społeczeństwa jako obiekt do zarządzania, a nie partnera do rozmowy. Uznał, że można zamknąć szkoły i rzucić w przestrzeń „niech się uczą na odległość”. Jak mają to zrobić bez przygotowania, bez komputerów, tabletów czy choćby smartfonów, czasem nawet bez internetu?
Władza nie udziela odpowiedzi na powtarzane przez parę milionów uczniów pytania, co będzie z egzaminami, czy matury się odbędą i kiedy, za to na swojej stronie, gdyby ktoś z uczniów był mimo wszystko zainteresowany, MEN oferuje „szereg możliwości” wsparcia w organizowaniu kształcenia na odległość. Na przykład darmową (co warto zdaniem MEN podkreślić kilka razy) platformę edukacyjną e-podręczniki.pl. Lub grę edukacyjną pod tytułem „Godność, wolność, niepodległość”.
Wyobrażam sobie skazanego na areszt domowy, odciętego od kumpli i koleżanek 16-latka, który znajduje pociechę w graniu w „Godność, wolność, niepodległość”.
Kanadyjski premier Justin Trudeau, odpowiadając na Twitterze na list ośmiolatki, zwrócił się bezpośrednio do dzieci. Powiedział, że jest świadomy ich strachu i rozczarowania, podziękował im za uczestnictwo w powszechnym wysiłku zatrzymania koronawirusa przez zachowanie dystansu od innych ludzi. Trudeau ogłosił też, że rząd przeznaczy 7,5 mln dolarów na ufundowanie Kids Help Phone, czyli telefonu, przez który specjaliści będą oferowali wsparcie psychiczne dzieciom i młodzieży w czasie zamknięcia szkół. W Polsce telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (numer 116-111) działa od lat. Prowadzi go istniejąca od 1991 r. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.
W 2016 r. fundacja po raz pierwszy nie dostała rządowej dotacji na ten cel. I nie był to przypadek, bo w kolejnych latach również była pomijana. Mimo to telefon wciąż działa, dzięki prywatnym sponsorom.
A Fundacja DDS wciąż startuje w rządowych konkursach, w słusznym przekonaniu, że dysponuje potencjałem intelektualnym i praktycznym, który warto wykorzystać dla dobra dzieci. I wciąż jest pomijana. Kilka dni temu na przykład w konkursie z pulą 50 mln zł na prowadzenie Centrów Pomocy Dzieciom, które zapewniają kompleksową pomoc dzieciom pokrzywdzonym przestępstwem i ich opiekunom. Konkurs Ministerstwa Sprawiedliwości wygrała Fundacja Profeto, prowadzona przez księdza egzorcystę z polskiej prowincji księży saracenów. Fundacja Profeto zarządza Grupą Medialną Profeto, która powstała po to, by „docierać w nowoczesny sposób z ewangelią do człowieka XXI wieku”. O doświadczeniu w pomocy dzieciom pokrzywdzonym przestępstwem, strona internetowa fundacji milczy. Polskim rodzicom trudno więc liczyć na jakąkolwiek pomoc, jeśli ich dziecko znajdzie się w dołku psychicznym. Można jeszcze szukać ratunku w internecie.
Kilka prostych wskazówek autorstwa dr Magdaleny Śniegulskiej, jak rozmawiać z dziećmi o ich uczuciach na temat pandemii, zamieszczono na stronie Uniwersytetu SWPS. Tam również odbywają się webinaria na ten temat.
Ale najpierw warto zajrzeć na stronę wspomnianej fundacji DDS, która radzi, jak samemu zachować rozum i powstrzymać niekontrolowany wybuch: „Rodzicielstwo w czasach #zostańwdomu. Poradnik dla rodziców: „Potrafię się zatrzymać… ale jak to zrobić?!”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.